Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Aha.
-Łapką z kciukiem będzie dużo wygodniej i szybciej.
Zrobił minę, jakby nad czymś intensywnie myślał.
Biała pani stoi w miejscu i się nie odzywa.
-A co by się stało, jakby się panie na coś nadziała?
-Ja? Jestem dość wytrzymała, więc po prostu przez chwilę miałabym jedną dziurę w ciele więcej.
-Rozumiem… Bo skoro jesteście klejnotami to… Wróciłaby pani do niego?
-Mam wrócić się do formy klejnotu? Po co?
-Nie. Czy jeżeli ciś by się pani zlego stało, to czy by panie do niego wróciła?
-Tak, ale potrzebowałabym wolnej przestrzeni i trochę wolnego. Nawet nie wiesz jak mi teraz miło, że się o mnie martwisz. - odpowiedziała, a następnie lekko objęła Vergisa po matczynemu.
-Podobnie przytula Loki. - po czym zaczął mruczeć.
Biała pani dała Vergisowi buziaka w czoło. -Dobre z ciebie dziecko…
-Dziękuję, proszę pani.
-Mam nadzieję, że będziesz lepszy od swojej rodziny…
-Wujek Thor nie jest taki zły. I słyszałem, że dziadzia Odyn był cudowny.
-Och, tak, Odyn jest najlepszym co się stało twojej rodzinie. A ja mówiłam o… Drugiej części twojej rodziny. Loki, Hela, Fenrir, Jormungand…
-Loki to mój tata. Stara się, jak może.
-Marmoladko, czy wiesz co on kiedyś robił?
-Przeleciał konia?
Biała pani parsknęła śmiechem. -Nie wiem skąd znasz takie sformułowania, ale blisko. Koń przeleciał jego, kiedy on był nią.