Andrzej_Duda
Luke po prostu podszedł do jednego… I go palnął w łeb tak mocno, że odleciał kilka metrów do tyłu i już nie wstał. Potem jak tajfun pobiegł do drugiego i mu zrobił to samo. Strażnicy ledwo zdążyli się ruszyć, a już ich powalono.
-Żyją, jak coś. - skomentował obojętnie, dość głośno.