Droga stanu Delmarva do Jersey
-
Andrzej_Duda
A nawet jeśli nie on je wcieli, to może je wcielić w życie jego latający kolega. Może i był mniejszy oraz na pewno nie taki silny, ale te skrzydła nie wyglądały na zabaweczki, tak samo z tymi kastetowymi laserami na jego rękach. O szponach nie wspominając. Doug trochę żałuje swojej brawury…
I w tym przypadku adrenalina, mówiąc delikatnie, trochę zgubiła Douga. Nosorożec i tak był srogo wkuwiony, a słowa Maheswarana dolały tylko oliwy do ognia. Mięśniak w zbroi szybko wysunął rękę w kierunku swojego oprawcy, a następnie go uderzył. Ból porównywalny z uderzeniem przez ciężarówkę, na szczęście skutki nie takie same. Doug poleciał kilkanaście metrów do tyłu i poczuł, że ma połamane żebra, nogę i rękę. Obolały, pół żywy, ale wciąż żywy. Zobaczył jak jego kolega wlewa zawartość butelki z wodą do dziury w pancerzu, po czym ten wydaje świszczący dźwięk i zaczyna się palić. Wściekły Nosorożec nagle wstał i zaczął szarżować na oślep w przypadkowym kierunku. Chłopaki od razu pobiegły do swojego lekko mówiąc, poszkodowanego kolegi. Jeden z nich lekko go pacną w ramię, co mocno zabolało i powiedział przerażony :
-KUWA MAĆ, DOUG, NIC CI NIE JEST?! -
Woj2000
Kiedy leciał uderzony brutalną siłą Nosorożca, nie tylko zaczął żałować swojej brawury, ale także przypomniał sobie słowa Priyanki o tym, że ta praca go wykończy. Jak widać, po raz kolejny okazała się być prorokiem, gdzyż leżący już na ziemi, połamany Doug faktycznie był prawie, że wykończony i niezbyt kontaktował z powodu tego całego bólu. Jednak wciąż wystarczająco był przytomny, by zrozumieć to, co do nie mowią. Dlatego też postarał się odpowiedzieć, starając się kompletnie nie ruszać.
-Żyję… tylko, że nie polecam. - odparł gorzko, sycząc z bólu - I… chyba stąd nie wstanę… -
Andrzej_Duda
I w tym przypadku żona Douga NIESTETY wykazała, że ma rację. Kto by pomyślał, że jeszcze niedawno Maheswaran w niebiańskich warunkach leżał u boku swojej żony, a teraz leży w rowie połamany przez jakiegoś świra? No cóż, wierni koledzy od razu się zajęli swoim kolegom.
-KARETKA, KU*WA! - krzyknął stojący najbliżej, a następnie inny od razu zaczął dzwonić po stosowne służby. Doug widzi coraz słabiej i czuje, że zaraz zemdleje. -
Woj2000
Cóż… Doug nie zamierza teraz walczyć z odruchami swojego organizmu. Zamiast rego poddaje się im, w myślach mając na uwadze, że, mimo wszystko, udało im się częściowo powstrzymać zapędy tych mętów społecznych. Oraz to, że jak dobrze pójdzie, to może niedługo obudzi się już opatrzony w jakimś szpitalu…
-
-
Radiotelegrafista
// HA! ZNALAZŁEM TEMAT Z DROGĄ! //
Matthew Connor:
Nasz (prawie) zakonnik właśnie wyjechał na szosę po nocnym postoju. Czuł się świetnie, spał dobrze i z nową mocą wyruszał, by pełnić posługę wobec swoich bliźnich na drodze. Sięgnął dłonią do pokrętła CB-Radia i uruchomił je, przełączając częstotliwość na kanał kierowców. Ciekawe, co w asfalcie piszczy. -
Andrzej_Duda
Hm… To dość dziwne. Odwiecznie niezawodne radyjko Matthew, tym razem całkiem odmówiło posłuszeństwa. Jedyne co słyszy wielebny, to szum. Ciekawe co w tym miejscu wywołuje takie zakłócenia? Przed ostatnim postojem działało w końcu dość dobrze, mimo swojego wieku i częstotliwości używania.
-
Radiotelegrafista
Huh? Może to jakaś usterka w elektryce? A może zahaczyłem anteną o jakiś znak i dlatego nie łapię żadnej częstotliwości? Ksiądz był dosyć zaskoczony tym, ale nie wierzył też, by radio było trwale uszkodzone, a nawet gdyby, to i tak nadszedł najwyższy czas na zakup nowszego egzemplarza. Niezrażony, zjechał na pobocze i powoli wyhamował swoją ciężarówkę. Wysiadł z niej i przyjrzał się, czy antena na pewno nie została strącona/uszkodzona.
-
-
-
Andrzej_Duda
Podczas gdy stara dobra sztuczka wyłącz włącz nie zadziałała… To Matthew właśnie zobaczył dość oddalonego (lub po prostu jest to taka perspektywa wywołana jeszcze lekkim mrokiem na dworze) mężczyznę… Nie ma pewności, po prostu osobę, stojącą z jakąś długą anteną na poboczu i wymachującą nią do góry.
-
-
-
-
-
-
-
-
Andrzej_Duda
Nic dziwnego, że go zdziwiło. W końcu robienie takich rzeczy w ramach DIY nie jest czymś codziennym.
-Dokładnie ten rodzaj zakłócacz. Bo widzisz, bracie… Jestem czymś w rodzaju wynalazcy, naukowca. To moje drugie powołanie. Na ogół param się chemią i psychologią, ale nie pogardzę też majsterkowaniem z innymi dziedzinami. Właśnie szukałem sposobu na przetestowanie, czy działa… A wnioskując po twoim wyrazie twarzy mogę powiedzieć, że działa tak jak chciałem! No a już nie wspominając o fakcie, że jesteś osobą z tego samego powołania co ja! Wręcz wyśmienicie. - powiedział, nie robiąc prawie żadnej przerwy na oddech, jednocześnie żywo gestykulując swoim przyrządem, co kilka razy graniczyło z uderzeniem przez przypadek Matthew. Na szczęście w ostatecznym rozrachunku nie doszło do tego ani razu w chwili kiedy skończył swoją wypowiedź. -
Radiotelegrafista
— Ciekawe, ciekawe masz pomysły…— Odpowiedział Matthew, bardziej zaniepokojony monologiem nowo poznanego, niż zainteresowany. Chemia, psychologia, majsterkowanie to wszystko piękne rzeczy, ale po co ktokolwiek miałby zakłócać komunikację między ludźmi?
— Ale jeżeli pozwolisz, to chciałbym zapytać czemu tak właściwie chciałbyś coś zakłócać, szczególnie jeśli to tylko rozmowy tirowców? —