Szpital w stanie Jersey
-
-
-
-
Woj2000
-Jak chcesz się napidalać, to zaczekaj, aż zostaniemy agentami. Wtedy to będzie mógł se spuszczać wpieol, jak leci. - odpowiedział w sposób dla Havoca najbardziej zrozumiały: twardy i miejscami po chamsku. W przypadku agenta postąpił jednak inaczej. Zamiast się do niego zbliżać (i wywołać kolejne zaniepokojenie), usiadł ponownie na wcześniejszym miejscu i odezwał się spokojnie.
-Słuchaj… wiem, jak to wszystko wyglądało, ale uwierz mi, że z Havociem naprawdę da się normalnie współżyć. Tylko… lepiej go nie denerwować. Więc, tak na wszelki wypadek… może lepiej przeprosić za te ,gluty"? -
Andrzej_Duda
“No… Może mnie trochę przekonałeś. Ale jak ty mi nie załatwisz dawania wpie**olu innym, to ja sam będę go spuszczał!”
Fakt… Jeśli wchodzisz między wrony, musisz krakać jak i one.
-No teraz to na pewno tego czegoś nie przeproszę! To monstrum chciało mnie zadźgać, a ja mam przepraszać?! - zaprotestował ochroniarz. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Więc… dzięki na zaś za to. - odpowiedział, starając się brzmieć relatywnie bardziej raźno - Lepiej, żebym sam się nauczył to kontrolować, niż żebyście mi zakładali… no nie wiem… eletryczne obroże. Jak jakiemuś dzikiemu zwierzęciu.
Zaraz potem odezwał się w myślach do swojego symbionta, aby go, jakkolwiek by to nie brzmiało, nastraszyć:.
-Chyba nie widzi ci się elektryczny pastuch, co?. -
Andrzej_Duda
-Aktualnie, w T. A.R.C.Z.Y stosuje się nawet coś, co można nazwać… Przyciskiem śmierci. To ostateczność, ale jednak. Kiedy agent ma niebezpieczne super moce i może się wymknąć spod kontroli, montujemy mu w ciele przycisk natychmiastowej eutanazji aktywowany przez określone sygnały z umysłu wskazujące na stałą niestabilność psychiczną. No cóż… Konieczność to konieczność.
“A weź mi z tym, co ja, jakaś je**na owca?” -
Woj2000
Słysząc słowa agenta, Doug ciężko przełknął ślinę, jednocześnie się wzdrygając. Ostatnią rzeczą, jaką on (a pewnie i prawie wszyscy normalni ludzie) by chcieli, to zostać zabitym przez wszczepioną do środka ciała mikromachinę zagłady, która się włącza na czyjeś arbitrarne polecenie. Dlatego… trzeba zadbać o ograniczenie tego.
-Więc aby nie zostać owcą, lub dymiącymi trupami, lepiej umówmy się co do jednej rzeczy. Względem innych działamy w myśl zasady ,oko za oko, ząb za ząb". Tak to nikt nie zarzuci tobie, a zwłaszcza mnie, że jesteśmy bestiami. -
Andrzej_Duda
Nikomu normalnemu nie widziało by się zostanie wysadzonym w powietrze (lub jakkolwiek działa ten czip czy co to tam jest)!
"Ech, jak dla mnie to trochę wyeliminuje element zabawy, ale skoro tak uważasz, to okej. To chociaż mi to jakoś wynagrodź zdrową porcją napi**dalania się w przyszłości. -
Woj2000
No… chyba, że jest się nihilistą, ale to określenie jest ostatnim, jakie on sam może sobie przylepić.
Jeśli zaś chodzi o swojego wewnętrznego przyjaciela, to Doug ucieszył się z faktu, że Havoc jednak ma tam trochę okeju w głowie i poszedł na współpracę. A do tego on sam znalazł na niego ,sposób", niczym na nauczyciela, gdy w szkole nie chciało się mieć lekcji. Zarówno tu, jak i wtedy trzeba było znaleźć czyjąś słabość i ją wykorzystać. Maheswaren w przypadlu symbionta już ją poznał - to chęć do bitki.
-Havoc… ale ty wiesz, że zostanie superżołnierzem i członkiem tajnej agencji równa się porządnym porcjom napi**dalania, co nie?