Szpital w stanie Jersey
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Więc… dzięki na zaś za to. - odpowiedział, starając się brzmieć relatywnie bardziej raźno - Lepiej, żebym sam się nauczył to kontrolować, niż żebyście mi zakładali… no nie wiem… eletryczne obroże. Jak jakiemuś dzikiemu zwierzęciu.
Zaraz potem odezwał się w myślach do swojego symbionta, aby go, jakkolwiek by to nie brzmiało, nastraszyć:.
-Chyba nie widzi ci się elektryczny pastuch, co?. -
Andrzej_Duda
-Aktualnie, w T. A.R.C.Z.Y stosuje się nawet coś, co można nazwać… Przyciskiem śmierci. To ostateczność, ale jednak. Kiedy agent ma niebezpieczne super moce i może się wymknąć spod kontroli, montujemy mu w ciele przycisk natychmiastowej eutanazji aktywowany przez określone sygnały z umysłu wskazujące na stałą niestabilność psychiczną. No cóż… Konieczność to konieczność.
“A weź mi z tym, co ja, jakaś je**na owca?” -
Woj2000
Słysząc słowa agenta, Doug ciężko przełknął ślinę, jednocześnie się wzdrygając. Ostatnią rzeczą, jaką on (a pewnie i prawie wszyscy normalni ludzie) by chcieli, to zostać zabitym przez wszczepioną do środka ciała mikromachinę zagłady, która się włącza na czyjeś arbitrarne polecenie. Dlatego… trzeba zadbać o ograniczenie tego.
-Więc aby nie zostać owcą, lub dymiącymi trupami, lepiej umówmy się co do jednej rzeczy. Względem innych działamy w myśl zasady ,oko za oko, ząb za ząb". Tak to nikt nie zarzuci tobie, a zwłaszcza mnie, że jesteśmy bestiami. -
Andrzej_Duda
Nikomu normalnemu nie widziało by się zostanie wysadzonym w powietrze (lub jakkolwiek działa ten czip czy co to tam jest)!
"Ech, jak dla mnie to trochę wyeliminuje element zabawy, ale skoro tak uważasz, to okej. To chociaż mi to jakoś wynagrodź zdrową porcją napi**dalania się w przyszłości. -
Woj2000
No… chyba, że jest się nihilistą, ale to określenie jest ostatnim, jakie on sam może sobie przylepić.
Jeśli zaś chodzi o swojego wewnętrznego przyjaciela, to Doug ucieszył się z faktu, że Havoc jednak ma tam trochę okeju w głowie i poszedł na współpracę. A do tego on sam znalazł na niego ,sposób", niczym na nauczyciela, gdy w szkole nie chciało się mieć lekcji. Zarówno tu, jak i wtedy trzeba było znaleźć czyjąś słabość i ją wykorzystać. Maheswaren w przypadlu symbionta już ją poznał - to chęć do bitki.
-Havoc… ale ty wiesz, że zostanie superżołnierzem i członkiem tajnej agencji równa się porządnym porcjom napi**dalania, co nie? -
Andrzej_Duda
To akurat fakt. Havoc też na nihilistę nie wygląda. No może trochę na sadystę i… Hedonistę, ale na nihilistę na pewno nie.
Dość ciekawie jest porównywać kosmiczną istotę żyjącą w ścisłej symbiozie do swojego nauczyciela, ale fakt, bardzo trafne jest to porównanie.
“No to akurat kurna zależy, bo jak pamiętam, to Kapitan Ameryka przez większość czasu tańcował w rajtuzach na scenie zamiast napi**dalnia nazioli podczas Drugiej Wojny Światowej.” -
Woj2000
No… teraz jeszcze go zaskoczył znajomością ludzkiej historii. Jednak i tak należy ją trochę… doprecyzować.
-To fakt, ale to była inna sytuacja. Kapitan początkowo miał sprzedawać obligacje wojenne, ale w naszym przypadku będzie na pewno inaczej. Żadnej wojny światowej już nie ma, a T.A.R.C.Z.A. ma na pewno bardziej pożyteczne sposoby na wykorzystanie agentów niż rewie. -
-
-
-