Dewey usiadł i powoli odzyskiwał rezon.
-Trochę. Dziękuję ci, Perełko. Ty nigdy mnie nie zawodzisz… - powiedział, spuszczając smutno głowę i westchnął żałośnie - Tego samego nie mogę powiedzieć o sobie. Po raz kolejny wszystko zepsułem.
A nawet platynowa, z diamentowym sercem. No może nie z diamentowym, to źle się kojarzy na obecną chwilę.
-Pamiętaj Mój Panie, będę Cię kochać zawsze i wszędzie.
-Cholera. Chyba przez jakiś czas będziesz mi musiała pomagać w chodzeniu, Perełko. - oznajmił, mając w duchu szczerą nadzieję, że nie został na stałe sparaliżowany.
-Steven, nie uwierzysz co ci teraz opowiem. Żółta i Niebieska Diament są na ziemi i poszukują diamentowo-perłowej fuzji, która zabrała im klejnoty. Do tego wysłali jakieś Czerwone Oko, by jej poszukać.
-Tak, dzieciaku! Do tego Żółta mnie sparaliżowała! Poza tym, pomyśl! Niby skąd nagle wiem o Diamentach, Homeworldzie i tym, że twoja mama była kosmitką?
-Teleportowały się do Beach City! Ale ostrzegam: zdziwisz się ich wyglądowi. A, i niech cię ręka boska broni, byś się dopytywał Diamenty o to, co z nimi robiłem!
-NIE MOJA WINA, ŻE NAGLE JAKAŚ FUZJA ODEBRAŁA IM KLEJNOTY! JAK RÓWNIEŻ NIE MOJĄ WINĄ JEST TO, ŻE STAŁEM SIĘ PUPILKIEM NIEBIESKIEJ! - wykrzyczał zestresowany.