Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Po prostu poprosimy kogoś, by zamówił na ten adres. Damy mu pieniądze… I lekką nadwyżkę.
-Czyli sfałszujemy dowód osobisty! To jest przestępstwo!
-Nie, na swoje nazwisko. Znaczy na jego. On zamówi na swoje, a my zapłacimy, ot.
-To tak nie działa! I to wciąż przestępstwo! Nie można mieć dwóch dowodów osobistych na raz! Tego nie można od tak zamawiać!
-Prosimy kogoś, by zamówił to na siebie, a my mu płaciny z nawiązką.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!
-Steven, zacznijmy od tego, jak to zrozumiałeś.
-Powiem od początku! Nie można zamawiać drugiego dowodu nawet w swoim imieniu, jeśli ten który już się posiada nie traci ważności! Poza tym, kupowanie dowodu osobistego od osób prywatnych jest nielegalne w każdej sytuacji!
-Chodziło mi o to, by poprosić kogoś innego, by zamówił nam ten marmur, a my byśmy mu oddali pieniądze z nawiązką.
-Och. Nie mogłaś od razu powiedzieć, że chodzi o marmur? Skąd miałem wiedzieć, że chodzi o marmur, skoro rozmawialiśmy o dowodach osobistych?
-Wybacz… Dlatego byłam mediatorem. Rzadko kto nadążał za moim myśleniem.
-No… Nic się nie stało. I chciałbym przeprosić za to, że na Ciebie wcześniej nakrzyczałem…-Steven przytulił się do Czarnej w ramach przeprosin.
Pogłaskała go po włosach. -Rozumiem Cię. Na twoim miejscu pewnie też bym nakrzyczała na mnie.
-Kocham Cię, Czarna. Już nigdy nie chcę być dla Ciebie niemiły…
-Ani ja dla ciebie Steven. No, zbierajmy się. Chyba że coć chcesz?
-Tak… Chciałbym coś zrobić. Możesz tu zostać na kilka minut? Chciałbym na chwilę gdzieś pójść…
-Oczywiście. A jakby co, krzycz ciociu.
-Dobrze. Zaraz wrócę!-Steven pobiegł gdzieś i po chwili jego sylwetka zaginęła w gąszczu ludzi.
A ona stała i wypatrywała go.
Ciekawe co ten urwis wymyślił?