Na wszystkie świętości, con chce osiągnąć. Trudno, pytać się bie będzie. Wyczekała chwili, gdy będzie rozkojarzony o potrsktowała go promieniem z Grungira. Nastaeiony, by zabić. Bądź poważnie zabić.
A kto wie, co ten wariant ma w tym fioletowym łbie? Thanos w porę zauważył promień Gungnira i pochłonął go Kamieniem Mocy. Następnie zaprzestał dewestowania miasta i uśmiechnął się z wyraźnym zadowoleniem.
-Doskonale. Wszystko tam, gdzie powinno być…
-To nie ma sensu. Miłej zabawy, wrogu publiczny numer jeden. - odpowiedział Thanos, a następnie zniknął w portalu. Zostawił Czarną samą w zrujnowanym mieście.
Oboje bliżej nieznanych wojowników stoi nad Czarną Diament. Zielony jest gotowy do zadania ciosu, a blaszak ma wystawiony z pancerza arsenał broni.
-MOŻE TY NAM TO POWIESZ? ZACZNIJ OD TEGO CZEMU DO CHOLERY JASNEJ ZNISZCZYŁAŚ TO MIASTO?! - wykrzyczał żelazny człowiek.
-Nie zniszczyłam tego miasta. Thanos to zrobił licząc na to, że zwabi posiadacza Kamienia Umysłu. Tak na szybko chce zniszczyć całe życie we wszechświecie apbo połowę, pewna nie jestem.
Żelazny człowiek wylądował i przyłożył dłoń do czoła, nie chowając broni.
-Co? Jaki Thanos? I niby jakim cudem nie ty to zrobiłaś?! Nagrania z satelity wyraźnie pokazują jak rujnujesz to miasto, po czym stoisz przez chwilę w miejscu! - odpowiedział wyraźnie skonfundowany.