Dom Billa Deweya
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Mój dom to teraz twój dom. Możesz robić w nim, co chcesz. - odpowiedział, wysuwając sie z uścisku i kładąc się wygodnie. Poza snem, będzie musiał pomyśleć nad domknięciem trzech spraw w celu pozbycia się skaz na życiorysie. Te sprawy to pogodzenie się z Diamentami i ewentualne załatwienie sprawy fuzji , przeproszenie Stevena i, najtrudniejsza, próba odnalezienia syna, by móc poszukać jego przebaczenia za zostawienie go bez (prawie żadnego) słowa.
-
-
Woj2000
Bill leży sobie i pełen skupienia głowi się nad swoimi problemami. Z Diamentami będzie najprościej - młody Universe zrobi kosmiczne czary-mary i wzbogaci swoją kolekcję cioć o dwie imperatorki. Wtedy Bill będzie mógł podejść i przeprosić Żółtą. Podobnie zrobi ze Stevenem - też go przeprosi, ale nie tylko za hecę z fuzją i Diamentami, ale też za bycie nierozważnym. Co do Bucka…
Musiałby najpierw dowiedzieć sie czegoś o koncertach jego kapeli. Jak ona się nazywała? Sadie żandarm i policjantki? Coś tam było z terminologią przestępczą… -
-
-
-
-
-
Woj2000
No nie przesadzajmy. Za taką nazwę by ich dawno zdjęli.
EUREKA! Sadie Killer and the Suspects! Fikuśna nazwa, bo mieli grać jakieś ,straszne" kawałki o byciu martwym w środku czy coś. Ach, ta dzisiejsza młodzież. Za jego czasów artyści śpiewali o jeżdżeniu na burzach czy wolności, a nie o jakiś depresjach w robocie.