Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Dokładnie.
Dobijające wręcz.
Jak dobrze, że chociaż Różowa mogła odzyskać prawdziwą wolność…
Powiedzmy, że jest to prawdziwa wolność.
No ale… przecież Różowa nie jest już pod kontrolą Białej. Do tego odzyskała prawdziwą formę i może robić to, na co ma ochotę.
Ale wciąż ma Perłowe odruchy. Pyta się o wszystko, chce zadowalać Billa z całej swojej mocy.
Ale całe szczęście stara się to w sobie zwalczać. I to jest najważniejsze.
Trzeba tylko mieć nadzieję, że jej się w końcu uda na dobre.
To prawda. W międzyczasie Dewey nadal wpatruje się w Tą Śliczną.
Ta Śliczna od tego momentu kiedy ją dotknął, stoi tak sztywno, że wygląda jak posąg.
Jak dobrze, że w przynajmniej w dzisiejszych czasach może działać wedle swojej woli.
Przynajmniej przez większość czasu.
Lepsze to niż nic, prawda? W każdym razie, oczekując na wybudzenie, ponownie zaczął spoglądać na Urocze Diamenty.
Teraz Biały Diament siedzi już sam na tronie. Różowej nigdzie nie widać.
Chyba musiała już odejść, kiedy był zajęty rozmyślaniem i spoglądaniem na Śliczną. Postanawia spoglądać dalej na samą Białą. A nuż coś się wydarzy?
Biała Diament telepatycznie podniosła tą śliczną, przyciągnęła do siebie i zaczęła dokładnie oglądać.
Dewey obserwuje to z mieszaniną zaciekawienia i niepokoju. Co ona zamierza jej zrobić?
Diament zaczęła pocierać twarz Perły palcem, jakby ją wycierała. Przy tym ma przymrużone oczy i jest bardzo skupiona.
Czy ona ją… myje czy co?
Trudno stwierdzić. Tak bez wody? Teraz Diament ustawia Perłę jeszcze bardziej symetrycznie, niczym jakaś lalkę.