Dom Billa Deweya
-
-
Andrzej_Duda
Żółta Diament schyliła się do Billa. Nagle z jej ust wydał się lament:
-Och, nie wiem nawet od czego zacząć… Kiedy dowiedziałam się, że Różowa nigdy nie umarła, wpierw byłam zdziwiona. Potem, polubiłam Stevena i byłam szczęśliwa. A teraz ujrzałam na oczy całą prawdę. Kiedy ją, kilka tysięcy lat temu, troskliwie zajmowałam się Różową, ona kłamała mi w żywe oczy i udawała niewinne dziecko. Kiedy ja chciałam dla niej jak najlepiej, ona mi wbiła nóż w plecy. Czułam się jeszcze gorzej od Żółtej. Ale nie okazywałam tego. Wiedziałam, że Homeworld potrzebuje silnej przywódczyni. Zamknęłam swoje prawdziwe emocje szczelnie w moim wnętrzu. Musiałam jednocześnie wykonywać obowiązki, rzekomo martwej Różowej, zrozpaczonej Niebieskiej i odizolowanej od wszystkiego Białej. Czułam się gorzej od kogokolwiek, ale wciąż musiałam pocieszać Niebieską. Kiedy byłam pozbawiona klejnotu, musiałam być powściągliwa. Kiedy poniżała mnie Czarna za to, że kazałam jej mnie podsadzić, zaczynałam pękać. Potem, objawiła mi się prawda. Różowa przez te wszystkie lata była zwykłym rozpieszczonym bachorem tak apatycznym jak apatyczna jest sama Biała Diament. Nie interesowało ją to, co pomyślą osoby, które naprawdę ją kochały. Interesowało ją zabaaiwanie się ze swoją Perłą. Przez ten cały czas, to był defektywny Diament z umysłem małego dziecka. A ja… Ja utrzymywałam jej ZOO… Wspominałam ją… Obwiniałam się za to wszystko… Ja… Ja… - Żółta nie dokończyła tego zdania, ponieważ rozpłakała się cicho. Zakryła twarz dłoniami, ale pomiędzy palcami przeciekają jej wielkie łzy smutku. -
Woj2000
Przytłoczony tymi wszystkimi rozterkami Dewey aż przysiadł na ganku i zdumiony złapał się za głowę. Nie spodziewał się, że ta burza sprzecznych emocji będzie aż tak wielka. Siedział w milczeniu, zastanawiając się nad odpowiedzią, aż po pewnym czasie wypowiedział nieco niepewnie.
-Żółta… może i niezbyt orientuję się w zawiłościach twojej trudnej relacji z Różową, ale jednego jestem pewien. Nie masz żadnego powodu, by się za cokolwiek teraz obwiniać. W warunkach, jakie wtedy występowały, uczyniłaś to, co uważałaś za słuszne i trzymałaś się z determinacją swoich postanowień, jak również przez tysiące lat mierzyłaś się z danym ci nieoczekiwanie oraz niesprawiedliwie wielkim brzemieniem. Za całą tę walkę należy ci się najwyższy możliwy szacunek - nie tylko jako Diamentowi, ale też jako zwyczajnej istocie, którą los tak surowo potraktował…
Na chwilę przerwał, po czym kontyunował swoją w zamyśle pocieszycielską orację.
-Ja… ja mogę tylko też powiedzieć, że przez te wszystkie lata na pewno cierpiałaś bardziej niż Niebieska. Dlatego też, zwłaszcza po… niedawnym wyjaśnieniu większości dotychczasowych niewiadomych, należy przejść… do naprawy tak bardzo badszarpniętej kondycji twojej osychiki. Ja mogę ci zasugerować dwa kroki. Po pierwsze: najpierw musić dać wszystkim swoim emocjom… wyjść z ciebie. Tłumiłaś je przecież przez milienia, a to nigdy nie jest zdrowe, zwłaszcza w tak okropnej sytuacji, w jakiej się znalazłaś. Po drugie: poczynić zdecydowane kroki mające na celu… zrozumienie swojej roli w tym wszystkim, pogodzenie się z losem i próby naprawy tego, co da się naprawić. Mam przez to na myśli, że powinnaś przestać się obwiniać za czyny Różowej i zrozumieć, że to jej własne, nieodpowiedzialne i zwyczajnie godne potępienia decyzje, za których konsekwencje odpowiada wyłącznie ona. Nie ty, nie Niebieska, nie Homeworld. Tylko ona. Oprócz tego, musisz zrozumieć, że to już się wydarzyło i przeszłości się nie zmieni. Jakkolwiek źle by to nie brzmiało z moich ust, musisz zrozumieć, że niezależnie od twych starań, nie da się tego zmienić. Ale można za to choć w minimalnym stopniu odkręcić to, co zostało zniszczone. Przez to głównie mam na myśli, że należy nawiązać przyjazne relacje ze Stevenem. On, w przeciwieństwie do swojej matki, jest porządnym, serdecznym i rozsądnym dzieciakiem, który zawsze będzie mógł pomóc i nigdy nie zdradzi nikogo, nawet tych, którym nie ufa. Ale i tak, według mnie, najważniejsze jest to, byś zrozumiała, że jesteś tak samo pokrzywdzona w tym wszystkim, gdyż to nigdy nie była twoja wina. Robiłaś, co mogłaś, ale ze względu na całkowicie niezależne przyczyny wszystko się zepsuło. Po prostu… zasługujesz na spokój, Żółta. Po prostu na spokój… -
Andrzej_Duda
Żółta podniosła w kierunku Billa swoją twarz pełną wszystkich negatywnych emocji jakie można sobie wyobrazić. Fragment gniewu, trochę smutku, załamania, depresji… Niebieska pstryknęła palcami jednej dłoni. W kilka sekund zmienia swój strój na taki jak tutaj:
Następnie powiedziała:
-Muszę… Muszę… Tak… Chcę spokoju… Spokoju.-powiedziała żałobnym tonem, a następnie schowała twarz w dłoniach i zaczęła kontynuować swój płacz. Nie tak intensywny jak wcześniej, ale jednak. -
Woj2000
Dewey po prostu siedział zdumiony, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. To wszystko sprawiło, że Żółta stała się strzępem tego, kim była dawniej. I Bill był tego naocznym świadkiem.
Po dłuższym czasie cichego wpatrywania się w lamentującą Diament, Bill wstał i powiedział równie spokojnie, co poprzednio.
-Tak… potrzebujesz ukojenia. A wydaje mi się, że znajdziesz je u swojej siostry. W końcu to ona ze wszystkich Klejnotów cię najlepiej zrozumie. Do tego będziesz mogła opuścić tą planetę. Chyba, że wolisz również odciąć się na pewien czas od Homeworldu, to… możesz zostać też u mnie. Wymagałoby to co prawdy użycia zmiennokształtności, ale u mnie zawsze znalazłabyś spokojny kąt i miejsce do przemyślenia tego wszystkiego, a także człowieka, który w każdej chwili jest gotów cię wysłuchać. -
Andrzej_Duda
Jeśli Żółta Diament zmieniła swój pancerz na sukienkę, to to naprawdę oznacza, że nie czuję się ona zbyt dobrze. Ona tymczasem wyjęła twarz z dłoni. Jest dużo bladsza i na dodatek pojawiły się nie niej wory pod oczami. Billowi się serce kraje podczas obserwowania tej straszliwej transformacji. Po chwili się odezwała równie ponuro co wcześniej:
-Racja… Zostanę tutaj. Homeworld nie potrzebuje teraz takiego emocjonalnego, słabego Diamentu… Masz całkowitą rację… Muszę zostać. Zostanę… Zostanę… Zostanę… Ale… Nie chcę zmieniać… Rozmiaru. Bardzo. Po prostu… Się gdzieś schowam… Z dala od ludzi, których mogę skrzywdzić swoją ślepotą… Ale niedaleko Beach City… -
Woj2000
Widząc to wszystko, mocno zasmucony, i lekko zaniepokojony, Dewey zaczął się na krótko zastanawiać, czy w ten sposób wyglądała też przemiana Niebieskiej.
-Niedaleko jest opuszczona fabryka. - odpowiedział - Hala jest tam na tyle przestronna, że przy niewielkim, ale to niewielkim pomniejszeniu zmiejszysz się spokojnie. Chyba, że wolisz… większe odludzie. -
Andrzej_Duda
Tak to prawdopodobnie wyglądało w przypadku Niebieskiej. Z tym, że jej jeszcze się całkiem wybieliły włosy, podczas gdy u Żółtej blednie tylko skóra.
-Nie… Tak będzie… Dobrze. Chyba. Ale co ja mogę wiedzieć… Chcę się po prostu schować przed ludźmi, których mogę skrzywdzić… Ciebie już skrzywdziłam, będziesz mógł mnie odwiedzać… -
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Dobrze… pokażę ci. - oznajmił współczującym tonem, po czym szybko odwrócił się w stronę domu i podniósł głos.
-Perełko, ja wychodzę! Niedługo będę!
Następnie zaczął podchodzić bliżej Żółtej, by poprosić o posadzenie na ramieniu, by móc llepiej wskazać jej drogę. Przecież trochę ciężko (i niebezpieczne) byłoby po prostu iść przed tą olbrzymką i robić za przewodnika, prawda? -
Andrzej_Duda
Racja. Można zostać rozdeptanym, można się zgubić i tak dalej i tak dalej… Żółta od razu wzięła swojego przyjaciela najpierw na dwie dłonie, a następnie posadziła go na swoim ramieniu, tuż przy samej szyi. Jest tam trochę mokro od jej łez, ale poza tym całkiem wygodnie można sobie usiąść. Diament spojrzała na Billa z jednocześnie smutnym i pytającym wzrokiem.
-
-
-
Woj2000
Bill przysłuchuje się tej melodii w trakcie podawania kierunków, jednocześnie czując, że od tego wszystkiego sam staje się przygnębiony. Po jakimś czasie nagle zapytuje:
-Żółta… dlaczego sądzisz, że fakt pozwolenia na rozmowę z tobą miał mnie skrzywdzić? Przecież… wyjawienie swoich trosk nie jest niczym złym. -
Andrzej_Duda
Żółta Diament przestała nucić. Zatrzymała się i złożyła ręce w perłowy sposób. Następnie odwróciła głowę w kierunku Billa.
-Złym jest to, że narażam Cię na niebezpieczeństwo samym zaznajamieniem Ciebie ze mną. Ktoś może chcieć Cię wykorzystać jako sposób wpływania na mnie… Po prostu Cię skrzywdziłam. I za to przepraszam. - odpowiedziała pełna skruchy.