Dom Billa Deweya
-
Woj2000
No… z tego opisu Billowi wyłaniają się kosmiczni Rosjanie. I to jeszcze tacy przed obaleniem caratu, co tylko dodaje ,ciekawości" temu wszystkiemu.
-No cóż… tyle z tego ,opisu" mi wystarczy. A… czy są jeszcze jacyś inni kosmici, którzy mogą się na naszym ślubie pojawić? Wiesz… tacy nieco milsi na przykład… -
-
-
-
-
Andrzej_Duda
Znając życie, to najprawdopodobniej istnieje taka grupa, a może nawet kilka wariacji takiej drużyny. Wszechświat jest przecież ogromny!
-To może przejdziemy do przyjemniejszych spraw niż kosmiczne imperia? Myślę, że… A wiesz co? Polecisz do Stevena i go zaprosisz? Ja się zajmę Perełkami. -
Woj2000
Ogromny, a według niektórych nawet i nieskończony!
Bill w międzyczasie uważnie z zaciekawieniem wysłuchał propozycji Żółtej, po czym lekko się uśmiechnął i odpowiedział wesoło:
-Nie ma problemu, kochanie. Wrócę w mgnieniu oka.
Po czym spróbował delikatnie ,odkleić się" od swojej narzeczonej, co tak chętnie zajmie się jego podopiecznymi pod jego nieobecność. -
-
Woj2000
Jakby na to nie spojrzeć, to ta ,przemiana" zachodzi już na jego oczach. W końcu… wystarczy tylko spojrzeć, jakim ona jest teraz przeszczęśliwym Klejnotem.
Kiedy Bill przestał się w końcu tulić, Bill już szykował się do wyjścia z pokoju, lecz zanim to zrobił, przytulił lekko każdą z Perełek ,na pożegnanie", zaś Żółtą pocałował w policzek.
-Zaraz będę. I to, nawet ze Stevenem. -
Andrzej_Duda
Przeszczęśliwym to w tej sytuacji wręcz mało powiedziane! Ona promienieje radością oraz szczęściem!
Perełki są mocno zadowolone z czułości. Tylko tej pokrzywdzonej nigdzie nie ma… Pewnie siedzi na strychu. I… Jest! Może Steven jej pomoże? On się zna na pomaganiu innym jak nikt.
-Wierzę na słowo. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy Żółta. -
Woj2000
Nie dość, że w pomaganiu jest ekspertem, to także zna się na Klejnotach jak nikt inny. W końcu… przebywał w ich towarzystwie niemal od urodzenia. A do tego sam jest w pewien sposób przedstawicielem tej rasy.
W międzyczasie Bill posłał jeszcze Żółtej i Perełkom szczery uśmiech, po czym wyszedł z pokoju i szykował się do wyjścia. Przed udaniem się do Stevena zajrzał jeszcze tylko do Białej na chwilę, by sprawdzić, co u niej. -
Andrzej_Duda
Postanowione! To będzie najlepsza pomoc jaką na chwilę obecną Bill może sprowadzić dla Perełek. A w każdym razie nic lepszego mu do głowy na chwilę obecną nie przychodzi.
Kiedy Bill zajrzał do Białej, zobaczył jak ta siedzi sobie spokojnie na krześle trochę odsuniętym od biurka i nastraja skrzypce z bliżej nieokreślonego białego materiału. Rzuciła Billowi krótki uśmiech i spojrzenie. -
-
-
Woj2000
Po ,załatwieniu" tej sprawy, Billowi nie pozostaje nic innego, jak tylko pójść poprosić Stevena o przyjście. Chociaż… w muędzyczasie mógłby zrobić coś jeszcze. Jako, że młody Universe raczej z domu nagle nie ucieknie, może by tak choć na chwilę wpaść do znajomych osób z miasta? W końcu… z taką Vidalią, Frymanem czy Kofim nie widział się już jakieś dwa miesiące. Poza tym, mógłby także ,pochwalić" się swoim ożenkiem i wstępnie zaprosić na owo przyjęcie.
-
-
Woj2000
Jeśli tak na to spojrzeć, to… lepiej pójść do Stevena. W końcu tutaj to los Perełek jest najważniejszy.
Aby spełnić swoje postanowienie, Bill szybkim krokiem schodzi na dół, by wyjść z domu i udać się w stronę dawnej świątyni Klejnotów, gdzie mieszka sobie ten niezwykły, na wpół kosmiczny chłopak. -
-
-