Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Jest tam ludzkie dziecko skulone w kącie.
Otworzyła delikatnie drzwi.
Widać czubek czarnych włosów dziecka. Trzeba podejść bliżej.
Podchodzi bliżej. Zdjęła maskę i symbionta z twarzy.
Zobaczyła skulonego w kącie pokoju ludzkiego chłopca. Próbuje się powstrzymać od płaczu, ale niezbyt mu to wychodzi.
-Ej, spokojnie młody. Będzie dobrze… Podaj mi rękę… - i wyciągnęła ją w jego kierunku.
Chłopak spojrzał się przerażony w jej kierunku i zaczął wycofywać jak najdalej od niej.
-Spokojnie… Nie trzeba się mnie bać… -po czym powoli zaczęła zdejnować zbroję. A symbiont niech sobie siedzi w klejnocie na razie.
Chłopak niepewnie wyciągnął rękę w jej kierunku, aż w końcu ją podał. -Jesteś aniołem? Czy ja już umarłem? - spytał się niepewnie, jakby sam siebie.
-Nie, jesteś żywy. Jakbyś umarł, spotkałbyś pomarańczową panią z ognistymi włosami i klejnocie na klatce piersiowej.
-… Kim… Kim jesteś? Czemu… Tu jesteś?
-Mów mi Czarna. A jestem, bo nie jestem gdzie indziej.
-Ja jestem… Miles. Miles Morales…
-Miło Cię poznać. W każdym razie lepiej się nie wychylaj stąd. Ja muszę kogoś załatwić. - i ponownie przykryła się zbroją. -Robota własna, Stark nie miał nic wspólnego.
Miles pokiwał głową i się lekko uśmiechnął. -Powodzenia, Czarna. Mój tata jest tutaj ochroną… Pomożesz mu, prawda?
-Postaram się młody. - po czym wyszła i zaczęła szukać Shockera.
Chyba warto będzie iść za śladami ścian przerobionych na gruz oraz po prostu gruzu.
Tam też idzie.
Hmm… Trzeba przyznać, niezłą demolkę zrobił ten cały Shocker.
Albo żadnych świadków albo odwrócenie uwagi.