Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Spokojnie… Nie trzeba się mnie bać… -po czym powoli zaczęła zdejnować zbroję. A symbiont niech sobie siedzi w klejnocie na razie.
Chłopak niepewnie wyciągnął rękę w jej kierunku, aż w końcu ją podał. -Jesteś aniołem? Czy ja już umarłem? - spytał się niepewnie, jakby sam siebie.
-Nie, jesteś żywy. Jakbyś umarł, spotkałbyś pomarańczową panią z ognistymi włosami i klejnocie na klatce piersiowej.
-… Kim… Kim jesteś? Czemu… Tu jesteś?
-Mów mi Czarna. A jestem, bo nie jestem gdzie indziej.
-Ja jestem… Miles. Miles Morales…
-Miło Cię poznać. W każdym razie lepiej się nie wychylaj stąd. Ja muszę kogoś załatwić. - i ponownie przykryła się zbroją. -Robota własna, Stark nie miał nic wspólnego.
Miles pokiwał głową i się lekko uśmiechnął. -Powodzenia, Czarna. Mój tata jest tutaj ochroną… Pomożesz mu, prawda?
-Postaram się młody. - po czym wyszła i zaczęła szukać Shockera.
Chyba warto będzie iść za śladami ścian przerobionych na gruz oraz po prostu gruzu.
Tam też idzie.
Hmm… Trzeba przyznać, niezłą demolkę zrobił ten cały Shocker.
Albo żadnych świadków albo odwrócenie uwagi.
Czarna usłyszała pod sobą głośny huk, a po chwili leżała już w gruzie na niższym piętrze.
Jej zbr8ja chyba jest zepsuta. Także stara się odtarabanić i zaczyna skanować, gdzie wpadła.
Trudno powiedzieć. Trzeba to będzie później sprawdzić. Wpadła do pomieszczenia, które jest kotłownią, a raczej tym co z niej zostało.
No to do góry. Zarządxiła skan budynku.
Skaner aż takiej mocy nie ma.
No to najbliższych struktur. Co tu się odwqliło…
Z tego co wykazuje skaner, Shocker znacznie zdestabilizował budynek, niszcząc wiele ścian oraz uszkadzając sufit.