Bank Świętego Gabriela

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Mężczyzna zemdlał.

[Andreas D.]

korobov

Westchnęła tylko i zaczęła go cucić.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Jak na razie skutków nie ma.

[Andreas D.]

korobov

Dalej go cuci.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Nic.

[Andreas D.]

korobov

Dalej.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Wiadomo co.

[Andreas D.]

korobov

Lekko potraktowała go elwktrycznością.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Zerwał się z krzykiem, rozglądając po omacku dookoła.

[Andreas D.]

korobov

-Ej, spokojnie. Wszystko d8brze.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-KTOŚ PRAWIE WYSADZIŁ W POWIETRZE JEDYNE ŹRÓDŁO MOICH ZAROBKÓW, A JA MAM BYĆ SPOKOJNY?!

[Andreas D.]

korobov

-Prawie.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-ALE MÓGŁ TO ZROBIĆ!

[Andreas D.]

korobov

-Ale nie zrobił. Bardziej mnie ciekawi, jak tego dokonał. Posłuchaj, długo już tu pracujesz?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-JA TEN BANK ZAŁOŻYŁEM!

[Andreas D.]

korobov

Lekko się aż cofnęła.
-Nie wiedziałam. Proszę pana… Czy nie byli tutaj w przeciągu ostatnich kilku miesięc jacyś robotnicy? Nie przeprowadzano remontów czy coś?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Mężczyzna usiadł roztrzęsiony na podłodze i równie roztelepanym głosem odpowiedział:
-Hyhyhyhyhyhydraulicy…ale to… Na drugim piętrze…

[Andreas D.]

korobov

-Rozumiem… Kto jest na drugim piętrze, albo był?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Ale że co kto…

[Andreas D.]

korobov

-W sensie… Bank wynajmuje cały budynek, tak?