-Najpierw miałam mu dać poszlaki na więcej vibranium, a potem chciał mnie rozbić za swoją ,bazużyteczność". Powołanie się na bycie twoją służką mnie ocaliło.
Dopyta się o to później. Najpierw chce jednak uspokoić Mistyka.
-Już, Mistyku. Nic mi się przecież nie stało. Jestem bezpieczna tu z tobą. - mówi spokojnie, by ukoić jego nerwy i ,przekonać" go do wyłączenia tej bańki.
-Al-al-al-al-ale on może wrócić! Ja muszę Cię obronić!-zaczął się stresować, jednocześnie tworząc wokół bańki wir ostrych przedmiotów z metalu. To chyba od Perydotów.
Podczas gdy Mistyk nadal wtula się w swoją przyjaciółkę, pod jego stopami wytwarzają się kryształki lodu. To chyba od Szafirów, jeśli Serpentyn dobrze pamięta.
Mistyk jednocześnie opuścił wszystkie “systemy obronne”.
-Wybacz… Po prostu wiem co jest w stanie zrobić Thanos i… Bardzo się o Ciebie martwię-odpowiedział zdołowany.
-Po prostu się o Ciebie martwię… Jak o własne dziecko, prawdę mówiąc. Teraz jak tak myślę, to nie wiem jak mogłem żyć do tej pory w takim odosobnieniu.
Serpentyn nieco zdziwiła ta deklaracja Mistyka. Była dość sceptyczna co do sugestii, że chęć ochrony wynika z jakiejś rodzicielskiej więzi czy czegoś w tym rodzaju.
-Na pewno jak ,dziecko"? - zapytała - Wydaje mi się, że raczej żywisz do mnie inny rodzaj uczuć…
-Dziecko, siostrę, podopieczną… Trudno mi to opisać. Po prostu czuję, że powinien Cię był chronić. Nie tylko mam taką emocjonalną potrzebę, ale także czuję w moich odłamkach Szafirów, że wręcz muszę to robić. Dziwne, prawda?
Mistyk na chwilę przytulił do swojego ramienia głowę Serpentyn, ale po tym ją puścił.
-I… Skąd mogłem wiedzieć, że Thanos tak szybko zdobędzie Kamień Mocy?