Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Kor: -Źle się czuję, Mój Diamencie. Ja po prostu nie umiem tego co ode mnie wymaga Mój Diament… Killer: Nie przemija, a wręcz narasta.
AAAAAAAŁAAAAAA KU*WAAAAAAAAAA
-Nie szkodzi. To też moja wina.
// ok uwu //
Killer: AAAAAAAA-AAA AAAAAAAA AAAAAAAA-AAA A AAAAAAAA-AAA AAAAAAAA-AAA AAAAAAAA A AAAAAAAA-AAA AAAAAAAA-AAA A AAAAAAAA-AAA A Kor: Szmaragd lekko oparła głowę o klatkę piersiową Czarnej.
Padł na glebę z bólu jakby zdech.
-Już, spokojnie… - powiedziała gładząc ją po głowie.
Killer: Ałć. Prawie sobie rozbił wizor, na szczęście prawie. Kor: Szmaragd uroniła kilka małych łez.
Whew. Nadal tak leży, w agonii.
Otarła je. -Spokojnie mała, spokojnie.
Killer: Agonia to bardzo łagodne określenie. Kor: -Kocham Cię, Mój Diamencie…
-Też Cię k9cham.
Dalej tak leży, bezczynnie.
Kor: Szmaragd spojrzała na Czarną i się słabo uśmiechnęła. Killler: Ch**owa sprawa.
Kiedy już rozgarnął dupę że mógł chodzić to wstał i poszukał za Czarną.
-Już, spokojnie.
Killer: Tuli jakiś Szmaragd. Kor: Szmaragd się uspokoiła i uśmiecha do Czarnej.
Westchnął. -…Czarna…?
Spojrzała się na niego. -O co checi Glutosfero?
-Powiedzmy, że zbytnio nie mam zamiaru tu sterczeć. Byłabyś w stanie zlokalizować Tanzanit?