-Uspokój się. Jesteśy na jakimś…księżycu. -rzekł, po czym skorzystał z przywrócenia swojej nadludzkiej potęgi i wymierzył z całej siły cios pięścią w bryłę. Powinna się roztrzaskać jak porcelanowa waza po zrzuceniu z półki.
Ocieplił dłonie tak, by osiągnęły miłe ciepełko dla Perły. Może jest stosunkowo nieczuły, ale przy tej istotce…ma takie dziwne uczucie. Nazywa to się…chyba troska.