-Każdy ma swoje preferencje. Odczepiona para rąk nie przestała jej masować, po czym podszedł do Tanzanitu od przodu.
-Tanzanicie…masz coś chyba na ustach.
-Okejcia. Jakby co to mnie wołaj. -dał jej krótkiego całusa w usta i warpnął się na pole, gdyż tam zlokalizował klona.
//jak coś ty grasz tym klonem, ke? I notka: Klony są bezgranicznie lojalne “oryginałowi”.