Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Perydot skończyły się przezwiska. -ARGH! WYGRAŁEŚ!
Ha! Jestem zwycięzcą! -
-Tak wygrałeś grudo! I tutaj rozmowę przerwał wybuch śmiechu ze strony kanapy.
Spojrzał na kanapę. Lapis się obudziła?
Tak. Możliwe, że słyszała całą kłótnię. Teraz tylko pęka ze śmiechu.
W sumie można było się tego spodziewać.
Lapis podeszła do waszej dwójki i was przytuliła dalej się śmiejąc do rozpuku.
Co to za czułości?
Chyba za to, że poprawiliście jej humor.
O. Coś dobrego. Fajno.
Teraz Lapis przytula tylko Perydot i ją pocałowała. Arrow czuje się trochę nie potrzebny w tym miejscu, w tej chwili.
Miał minę w stylu “Fajnie, że się liżecie, ale ja też tu jestem”. Ale cóż - Rzycie (Błąd naumyślny).
Lapis właśnie zobaczyła, że Arrow jeszcze tu jest. -Och. Zapomniałam, że jeszcze jesteś obok nas.
Tia…Zdaję sobie z tego sprawę. - Wskazał wzrokiem na kajdany.
Lapis złapała za kajdany. -Już wytrzeźwiałeś?
Tak. Boli mnie głowa, więc raczej tak. -
-Dobrze. Lapis zmieniła kajdany w wodę.
Uh, dzięki. - Roztarł kostki - Kurde, być pijanym pierwszy raz w życiu. Nie fajnie. Robiłem coś głupiego? Chyba urwał mi się film. -
-Arrow, chciałeś popełnić samobójstwo. Nie mów, że nie pamiętasz!
Chciałem to i na trzeźwo, ale samej próby nie pamiętam. - Odparł, niezbyt zaskoczony swymi poczynianiami.