Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Próbuje aż do skutku.
“Dorośnij w końcu.”
“920 mln. lat pozostawienia na pastwę losu w zupełności mnie nauczyło. Mam do ciebie osobiste pytanie.”
“Powiedzmy, że jestem w dobrym humorze. Mów, ale się streszczaj.”
“Mogłabyś mi rzec, czy w ogóle dysponuję magią bojową?”
“Na to pytanie nie mam zamiaru odpowiadać.”
I cyk, rozłączenie.
Perła się zbudziła i stuka Diament w klatkę piersiową.
Spojrzał na nią. -Tak?
-Chcę już wyjść i się wykąpać!
-Spokojnie, młoda. -wyjął ją i postawił obok basenu.
Perła wskoczyła do basenu, a woda w nim zaczęła wrzeć jak w jaccuzi. Czerwonemu Diamentowi się wydaje, że jego służąca jest bardzo odprężona.
I git. Gdzie ta Lapis?
Przyleciała z równie chłodną miną co wcześniej. -Diamenty się zbliżają. A teraz zabierz tą cholerną kulę ognia, przez Ciebie musiałam zasmucić mojego najlepszego przyjaciela.
Le pstryk i kuli nie ma. -Najwidoczniej byłaś uczona pokory.
-A wiesz czego jeszcze byłam uczona?
//Spuszczania wodnego wpie**olu Wrednym Ersatzom Diamentów?//
// O, zgadłeś do połowy.
-Nie, i nie chcę wiedzieć.
-No to się przekonasz. Czerwony Diament usłyszał szum wody dochodzący z góry.