Stodoła rodziny DeMayo
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Z charakterystycznym dźwiękiem zwalniającego silnika śmigłowego, na niebie w okolicach stodoły pojawia się dwupłatowiec Andy’ego. Przez kilka chwil kołuje nad całym terenem, szukając miejsca do lądowania, po czym odpowiednim manewrem zmiejsza pułap i ląduje na długim kawałku niezagospodarowanej ziemi, który prawie od zawsze służył jego rodzicom, także pilotom, za swoisty ,pas startowy". Kiedy jego maszyna już wyhamowała, znalazł się w bezpośrednim sąsiedztwie stodoły jego rodziny, w którym teraz pomieszkują sobie dwie hipisowskie panienki, które nie tak dawno uznał za pełnoprawne członkinie rodziny DeMayo, czy też, jak wolał jego kuzyn Greg, Universe.
-*Doprawdy głupie nazwisko se wymyślił. Niby dobry człowiek, a kosmitofil okropny. * - pomyślał z lekka szyderczo, wysiadając z samolotu i stawiając stopy na twardym gruncie. Odchodząc kilka krojów od dwupłatowca spojrzał się na swoją stodołą, tak bardzo odmienonej przez kosmiczne działania dzieciokwiatowych kosmitek. Jednocześnie swoim spoglądaniem na stodołę wypatrywał tą dwójkę. Chciał się z nimi szczerze i wesoło przywitać, jak to miał w zwyczaju z rodziną. -
Andrzej_Duda
Ladiwabie przebiegło istnie doskonale, nawet nie zatelepało samolotem. Andy ujrzał tą… Larę Mazuri, bo chyba tak się nazywała, lub też podobnie, w każdym razie tą niebieską, siedzącą na improwizowanym balkonie, kanapie dokładniejsze i oglądającą telewizję. Co niektórzy widzą w telewizji takiego ciekawego, że nic tylko by się wgapiali w te swoje skrzyneczki?
-
Woj2000
Andy zawsze uważał, że są ciekawsze formy rozrywki. Na przykład radio. Nie dość, że muzykę tam puszczają, to zawsze jest szansa na posłuchanie słuchowiska fabularnego czy też ciekawych wykładów radiowców. To właśnie dzięki jednemu z takich radiowych esejów dowiedział się więcej o hipisach i metodach ich działania. Dlatego tak łatwo mógł rozpoznać hipiski. I to nawet wśród kosmicznych kobiet!
W każdym razie, DeMayo zaprzestał rozważań na temat gustów tozrywkowych ludzi i podszedł bliżej balkonu, po czym głośno krzyknął:
-DZIEŃDOBEREK! JAK TAM SIĘ ŻYJE NA TEN WSI, MŁODA DAMO? -
Andrzej_Duda
Lara podskoczyła przestraszona z kanapy. Kiedy spojrzała w dół, na źródło krzyku, to była zdenerwowana, ale kiedy się zorientowała kto to, już się uspokoiła i przybrała zdecydowanie łagodniejszy wyraz twarzy.
-Andy. Cześć. Dzięki, że pytasz, jest w porządku. Jak rozumiem, przyjechałeś w odwiedziny?-powiedziała spokojnym, ale jeszcze trochę przestraszonym po tym ryknięciu na pół farmy tonem. Opiera się o barierę balkonu i patrzy w dół. Do tego szybko wyłączyła telewizję. -
-
-