Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Ale co, proszę pana?!
-Nie wiem! - krzyknął - Ja naprawdę… nie wiem.
Diamencik zaczęła płakać.
-Mo… mogę ukrócić twoje cierpienia, jeśli chcesz… - wyrwało mu się mimowolnie, czując, że jakaś siła wciąż zachęca go do rozbicia Diamenciku.
Diamencik ze łzami w oczach patrzy na Kevina i nie wie o co mu chodzi.
-Mo… mogę spełnić jej rozkaz…
-O c-co p-panu cho-chodzi?-Diamencik cofnęła się w kąt kanapy.
Kevin szybko się opamiętał i z rezygnacją usiadł na podłodze. -Przepraszam. Pzez chwilę faktycznie rozważałem zrobienie ci krzywdy. Ten sen. Ta… okrutna olbrzymka. To wszystko… Nie wiem, co o tym myśleć.
Diamencik się skuliła i zaczęła głośno płakać.
Kevin tylko siedział na tej podłodze i zastnawiał się, co na to wszystko poradzić.
Przydałoby się, żeby już nie musiał mieć snów z tą przeklętą olbrzymką!
Ale… jak? Jedyny sposób to zabicie Diamencika…
A tego nie ma zamiaru robić. Prawda?
Nie. Tak. Znaczy… sam nie wie.
No niby kto się dowie jak ją zabije?
Ale… no nie może tego zrobić. Przecież ona była dla niego taka miła. On dla niej również. Ale… pozostaje jeszcze ta olbrzymka.
A od kiedy to Kevin zrobił się takim dobroczyńcą, że sierotki przygarnia?
Nigdy nie był dobroczyńcą. Zawsze dbał o swój interes. A jakby na to nie spojrzeć, ten Diamencik nie przyniósł mu zbyt wiele dobrego…
… A nawet wręcz przeciwnie i rodzice go wydziedziczą jeśli odkryją te wszystkie straty…
Jego wzrok powoli kierował się na kuchnię, by zobaczyć, czy znajdzie tam jakiś przedmiot nadający się do niszczenia kamieni szlachetnych.