Woj:
To Forsteryt. Ten sam, który był w domku Stevena. Diamencik trzęsąc się, wyrwała się z uścisku Kevina i niepewnym krokiem zaczęła do niego podchodzić.
Killer:
Diamencik podchodzi powoli do Forsterytu. Jest przerażona.
Killer:
// Kiedy włączyłeś niewidzialność? //
Diamencik wyjęła z czoła półtorametrowy miecz oburęczny i roztrzęsionymi dłoniami wycelowała go w Forsteryt.
//Przed warpem.//
-Oh. Zaiście…-zadał jej dwa błyskawiczne cios mające za cel przeciąć w pół w pasie Diamencik z dwóch stron naraz.
-…żałosne zagranie.
A tymczasem Kevin schylił się i objął ją mocniej, dając jej się wypłakać w jego ubrania.Nawet niezbyt specjalnie zwrócił uwagę na Forsteryt w formie klejnotu.
A tym czasem nadal ją z całej siły przytula.
-Już, już, Diamenciku… Już nikt cię nie skrzywdzi. Nikt. Ja tego dopilnuję. -odpowiada z determinacją - Wyjedziemy stąd i nikt nas nie znajdzie.
Więc Kevinowi pozostaje ją tylko stopniowo uspokajać swoim uściskiem i bliskością, aż sama się… no, uspokoi. No chyba, że ponownie zacznie świecić, to wtedy będzie musiał uciekać, gdzie pieprz rośnie, jeśli nie chce zostać spopielony.
Woj:
Na całe szczęście, podopieczna Kevina już panuje nad swoimi kosmicznymi mocami zdecydowanie bardziej niż wcześniej, dzięki czemu przytula się do niego jak wmtuje dziecko do troskliwego ojca, a nie pali go żywcem.
Killer:
Wciąż nic.