Opuszczona fabryka
-
-
-
Woj2000
Widząc, że są mu nieznajomi, Dewey poczuł pewną ulgę. Jako, że nie stąd, to będzie mógł im spokojnie nagadać, jak leci, bez ryzyka zrobienia sobie wstydu na mieście. Dlatego też wzbiera się w sobie, bierze głęboki wdech i zaczyna iść iście dresiarskim krokiem, krzycząc donośnie.
-TE, GÓWNAŻERIA! WYPI***ALAĆ STĄD, TO TEREN PRYWATNY! BO PO POLICJĘ ZADZWONIĘ! -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Powoli tracąc rezon i pewność siebie, Bill wciąż rozgląda się za nadchodzącym atakiem. Jednocześnie jest przekonany, że chyba dokonał najgorszej decyzji w swoim życiu. Przecież nie ma bro…
-*Zaraz, zaraz… * - pomyślał lekko uradowany, przytrzymując teleport w jednej ręce, a drugą szybkim ruchem wyjmując ozdobny sztylet z rękojeścią z kości słoniowej, który szmat czasu temu zabrał z skarbu rodzinnego i przytroczył do pasa swojego garnituru. Niby niewiele, ale zawsze coś. -