Opuszczona fabryka

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Żółta Diament zaczęła płakać, zakrywając jedną dłonią twarz, a drugą utrzymując Billa na swoim klejnocie. Nie odpowiedziała słownie na próbę pocieszenia.

[Andreas D.]

Woj2000

A ten dalej tuli ten klenot, rozważając, jakby to choć trochę Żółtą uspokoić. Jednocześnie zaczął się zastanawiać, czy tak przez tysiące lat nie czuła się Niebieska Perła. Ciągle próbująca pocieszyć swoją panią, bez żadnych szans na sukces…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

I w dodatku ciągle jej powtarzano, żeby przestała… Całe szczęście, że Niebeiska już nie jest w załobie. Ale teraz… Słychać jak grupa osób idzie w kierunku fabryki. Ich słowa przeplatają się co chwilę z przekleństwami. Jeszcze tylko gówniarzy brakowało…

[Andreas D.]

ThePolishKillerPL

//A tu taki wał i się okazuje, że to ta piątka Rubinów.

[Andreas D.]

Woj2000

Bill musi się nimi jakoś zająć. W końcu Żółta chciała całkowicie odciąć się od ludzi, których w zamyśle nie chce więcej krzywdzić. Dlatego też odzywa się pytająco.
-Żółta? Mogłabyś mnie na chwilę opuścić na Ziemię? Jest pewna sprawa, którą muszę załatwić…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Żółta Diament poklepała Billa po głowie, a następnie odłożyła go na dół. Następnie schowała twarz pomiędzy kolanami, zaczynając nucić tą samą smutną melodię, co wcześniej. Czas załatwić sprawy z gówniarzami tak jak to potrafi zrobić tylko podstarzały makrofil.

[Andreas D.]

Woj2000

Bill szybkim ruchem zdjął marynarkę i położył ją na Ziemi, zakasał rękawy koszuli i gotów bronić dyskrecji oraz prywatności Smutnej Diament udał się w stronę odgłosów niewybrednych rozmów dzisiejszej młodzieży.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Na miejscu zobaczył… No, młodzież. Na pewno są tutaj przejezdnie, bo Dewey nie kojarzy w ogóle ich twarzy. No aż się w Billu zaczęło gotować jak usłyszał ich niewybredne słownictwo w połączeniu z wyrobami tytoniowymi oraz alkoholem. Skąd się bierze takie ścierwo?

[Andreas D.]

Woj2000

Widząc, że są mu nieznajomi, Dewey poczuł pewną ulgę. Jako, że nie stąd, to będzie mógł im spokojnie nagadać, jak leci, bez ryzyka zrobienia sobie wstydu na mieście. Dlatego też wzbiera się w sobie, bierze głęboki wdech i zaczyna iść iście dresiarskim krokiem, krzycząc donośnie.
-TE, GÓWNAŻERIA! WYPI***ALAĆ STĄD, TO TEREN PRYWATNY! BO PO POLICJĘ ZADZWONIĘ!

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Gówniarze się zaśmiały.
-SPI***ALAJ DZIADZIU, BO JESZCZE CI SZTUCZNA SZTUKA WYPADNIE OD TEGO DARCIA MORDY!-odkrzyczał jeden z nich, a następnie rzucił puszką po tanim piwie w kierunku bohaterskiego obrońcy smutnych i ogromnych cynamonowych bułeczek z kosmosu.

[Andreas D.]

Woj2000

Bill uniknął rzuconej puszki, po czym wpadł na genialny pomysł. Jeśli nie może z nimi zawalczyć, to spróbuje ich nastraszyć. By to zrobić, ukradkiem wyciąga swój podręczny teleporter i ustawił go na przeniesienie na krótki dystans.
-TA?! TO WAM ZARAZ WAM COŚ WYPADNIE!

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Gównarzeria oczywiście tylko ciśnie z Deweya srogą bekę i obrzuca go petami oraz innym syfem tego pokroju. Ale się zaraz zdziwią…

[Andreas D.]

Woj2000

Powolnym ruchem dłoni uruchamia teleport. Jeśli dobrze go ustawił, to powinien pojawić się jakieś kilka metrów za nimi.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

I cyk, teleportacja za tych teraz jakże zdziwionych gówniarzy! Ale się zaraz zesrają ze strachu!

[Andreas D.]

Woj2000

-Te, szczyle! - krzyknął donośnie, jednocześnie ustawiając kurs na miejsce, w którego się przed chwilą teleportował.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Mendy społeczne się odwróciły. Przerażeni nie są, ale zdziwieni w cholerę.
-Ło burwa, czarodziej!-powiedział najbardziej pijany z nich.

[Andreas D.]

Woj2000

-Dobrze mówisz, przyjacielu. - odpowiedział sarkastycznie - A teraz wywalać mi stąd, bo inne sztuczki też potrafię!

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Niektórzy zaczęli się wycofywać, ale kilku roztłukło butelki na o ziemię i zaczęli z nimi zmierzać w kierunku Billa.
-Taki z ciebie cwaniak, co?- powiedział ten sam, co wcześniej chciał przegonić Deweya.

[Andreas D.]

Woj2000

-Taka z ciebie ciota? Staruszka się boisz, że tulipanem bezbronnemu grozisz? - skomentował szyderczo, po czym przeniósł się w poprzednie miejsce.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Rozejrzeli się przez chwilę dookoła, a następnie zaczęli rozwścieczeni biec w kierunku Deweya.