Opuszczona fabryka
-
-
-
-
Woj2000
Widząc ten nietypowy widok, Cebula stanął, złapał się za głowę, po czym ją spuścił i pokiwała w zawiedzionej dezaprobacie.
-*Gdzie jest Steven i jego Klejnoty, gdy są potrzebne? Przecież to jego broszka * - pomyślał nieco zrezygnowany, po czym doprowadził się do porządku i postanowił wymyśleć sposób odciągnięcia ogromnej wyznawczyni islamu od jego skrytki. -
-
Woj2000
Po krótkim zastanowieniu Cebula wpadł ba iście cebulowy plan, będący całkiem w jego stylu. Postanowił wziąc najbliższy kamyk i cisnąć nim w całej siły w tą gigantkę, a następnie się schować. Kiedy ona zajmie się szukaniem winnego, przekradnie się, weźmie torbę i zwieje.
Jak zaplanował, tak uczynił. Zabrał porządny kamień i nim z całej siły rzucił, po czym rzucił się do najbliższej kryjówki czy też osłony. -
Andrzej_Duda
“Cebulowy” to iście doskonałe określenie do tego planu. Nie tylko dlatego, że jest tanie, a głównie dlatego, że tylko Cebula mógł wpaść na pomysł rzucenia kamieniem w kosmiczną ładną panią. Ta, ku zawieszeniu Cebuli owsem obudziła się, ale nie wstała, tylko zaczęła się dookoła rozglądać ponurym wzrokiem. Widać, że ostatnio dużo płakała.
-
-
Andrzej_Duda
Trudno nie czuć współczucia podczas patrzenia na nią. To chyba najsmutniejsza osoba jaką Cebula widział od kilku lat, jeśli nie w ogóle. Duża, ładna pani dalej się rozgląda. Teraz Cebula zauważył, że ma ona na ramieniu mniejszą, żółtą panią, noszącą strój baletnicy. Patrzy się ona z pożałowaniem w kierunku Cebuli.
-
-
-
-
Andrzej_Duda
Spod kaptura wystaje jej kilka kosmyków żółtych, rozczochranych włosów, środkowa część jej szary jest mokra od łez, nosi szpilki, a na jej klatce piersiowej umieszczony jest drogocenny żółty diament… To dopiero musi być bogata pani, że sobie pozwala na takie coś!
-Potrze… Bujesz czegoś? - spytała się. -
Woj2000
No to teraz naprawdę zrobiło mu się szkoda tej żółtej pani. Naprawdę zasługuje na kogoś, kto mógłby ją w jakikolwiek sposób pocieszyć…
Lecz nie mógł sobie przypomnieć osoby dobrej w pocieszaniu innych. Dlatego też jyż się bad tym nie zastanawiał. Zamiast tego, ponownie pokiwał głową, po czym wskazał na panią i pokazał dłonią, by nieco się podniosła i odsunęła. -
Andrzej_Duda
No niby jest Steven, ale skoro jeszcze go tu nie ma, to na pewno ma lepsze rzeczy do robienia. A Cebula nie jest zbyt dobrym pocieszaczem.
Pani pokiwała głową na znak, że rozumie i się trochę odsunęła, pociągając nosem i szybko kiwając głową, że rozumie. Następnie się spytała lekko zaintrygowana:
-A powiedz chłopczyku… Co taki młody Tamarantanim jak ty… Robi na Ziemi? -
Woj2000
//To zły Mistrzu Gry, tylko nie ta teoria//
Tamara-co? O czym ta olbrzynka w ogóle plecie? Jest przecież człowiekiem, a jest na Ziemi, bo… jest ziemianinem, jak ojciec mama i tata. By dać to do zrozumienia tej pani, zmarszczył brwi w geście niezrozumienia i przemówił w języku, jakim nauczył go tata.
-Jaki Tamara-co? Nie rozumiem. Poza tym, jestem czkowiekiem i mam na imię Cebula. -
Andrzej_Duda
// I had to do it to 'em
l//
Ta ładna, żółta, bogata pani chyba trochę bredzi od tego płakania i smutku. O dziwo… Doskonale zrozumiała co Cebula powiedział, co jest rzadkością. Nawet lekko zachichotała, na co mała żółta baletnica się uśmiechnęła.
-Czy ty właśnie powiedziałeś mi po tamarantańsku, że nie jesteś Tamarantaninem, tylko człowiekiem z imieniem brzmiącym jak nazwa warzywa? - spytała się z lekkim uśmiechem rozbawienia na ustach. -
-
-