Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie widać niczego. Wszystko jest w półmroku.
Wyciągnął swą broń z klejnotu. Może to zaradzi problem z cieniem?
Owszem, ognista włócznia to dobre źródło światła.
//Jego “oryginalną” bronią jest Buzdygano-maczugo-berło, ale uznajmy że na razie nie umie go przyzwać.// Rozświetlił sobie pomieszczenie włócznią, by dokładniej się przyjrzeć otoczeniu.
To widocznie coś w rodzaju… Magazynu? Kiedy przysuwa włócznię do jakiegoś kontenera, to ten topi się z wierzchu.
Spróbował “otworzyć” jeden z kontenerów, uważając by nie stopić jego zawartości.
W kontenerze są żelazne śmieci.
Napluł na te śmieci. Może też coś się stanie?
Zlepiły się w jeden, wielki żelazny zlepek.
Uhm…lepiej nie będzie tego tykał. Odszedł od kontenera i poszukał za…wyjściem?
Niby jakieś jest, ale z jego wzrostem trudno mu będzie przez nie przejść.
Zachciał się zmniejszyć. Kto wie, skoro na jego zachciankę przywołał włócznię to zmniejszenie też zadziała?
Owszem, pomniejszył się.
Posiadając odpowiedni wzrost, spróbował otworzyć drzwi.
Otworzyły się i prawie od razu rozpadły. Diament zobaczył coś na kształt siłowni.
Rozejrzał się, czy jakaś żywa forma tu jest. -Jest tu kto?
Nikogo nie widać.
Idzie przez siłownię. Nasłuchuje za jakimikolwiek odgłosami, wskazujące na obecność żywych istot.
Usłyszał pogaduchy za drzwiami po drugiej stronie pomieszczenia.
Udał się do tych drzwi, ale nie otworzył ich. Próbuje wychwycić, co te istoty mówią.