Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Westchnął. Udał się tam, gdzie ten zielony gnojek pobiegł.
Perydot się dalej telepie i pracuje z holopanelami.
Podszedł do niej. -Co ty robisz?
Perydot się odwraca z terrorem w oczach. -P-p-pracuję…
-Masz się uspokoić. I…nad czym dokładniej pracujesz?
-Nad b-bronią, Mój Demantoidzie. Perydot przynajmniej się stara udawać spokojną.
-…dobrze. Pracuj dalej, ja popilnuję byś czegoś nie schrzaniła.
-To znaczy, że… Nie skrzywdzisz mnie, Mój Demantoidzie?
-Nie. -odparł chłodno.
-Dziękuję, Mój Demantoidzie. Perydot wróciła do pracy i sobie przy tym nuci.
Pilnuje zielonego dorito, przy okazji słuchając co ona tam nuci.
Jakaś wesoła melodyjka pasująca rytmicznie do stukania jej palców na holopanelach.
Westchnął. Czasem aby twoi podwładni byli użyteczni musisz przybrać maskę miłej osoby. -Jaka to będzie dokładniej broń?
Perydot podczas mówienia ciągle pracuje. -Na pewno Ci się spodoba, Mój Demantoidzie.
-Zobaczymy. -odparł Perydotowi.
-Będzie strzelać odłamkami wrogów!
-…a dokładniej? Jakby to działało?
-Roztrzaskuje się wroga, wkłada odłamki do pistoletu i sruuuu! Ciu, ciu, ciu!-Perydot zaczęła udawać dźwięki swojej broni
-Brzmi ciekawie. I…potężnie.
-I takie będzie, Mój Demantodzie! Ty dostaniesz pierwszy egzemplarz, Mój Demantoidzie!