Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Nie. -odparł chłodno.
-Dziękuję, Mój Demantoidzie. Perydot wróciła do pracy i sobie przy tym nuci.
Pilnuje zielonego dorito, przy okazji słuchając co ona tam nuci.
Jakaś wesoła melodyjka pasująca rytmicznie do stukania jej palców na holopanelach.
Westchnął. Czasem aby twoi podwładni byli użyteczni musisz przybrać maskę miłej osoby. -Jaka to będzie dokładniej broń?
Perydot podczas mówienia ciągle pracuje. -Na pewno Ci się spodoba, Mój Demantoidzie.
-Zobaczymy. -odparł Perydotowi.
-Będzie strzelać odłamkami wrogów!
-…a dokładniej? Jakby to działało?
-Roztrzaskuje się wroga, wkłada odłamki do pistoletu i sruuuu! Ciu, ciu, ciu!-Perydot zaczęła udawać dźwięki swojej broni
-Brzmi ciekawie. I…potężnie.
-I takie będzie, Mój Demantodzie! Ty dostaniesz pierwszy egzemplarz, Mój Demantoidzie!
-Nie mogę się doczekać. -mimowolnie się lekko uśmiechnął.
Perydot odwzajemniła uśmiech przy krótkim odwróceniu głowy i dalej pracuje.
Pilnuje dalej tego Perydota. Przy okazji sprawdził, czy ma coś jeszcze do roboty.
Jak na razie nie. Perydot sobie spokojnie pracuje, nuci i trochę podryguje stopami do rytmu.
Czeka, aż owy Klejnot się w końcu uwinie z robotą.
Trochę tu już trwa…
Czeka dalej. Nie wszystko jest gotowe od razu.
To oczywiste. Perydot tak się wczuła, że podryguje jej wszystko poza pilnie pracującymi uważnymi rękoma.