Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Brzmi ciekawie. I…potężnie.
-I takie będzie, Mój Demantodzie! Ty dostaniesz pierwszy egzemplarz, Mój Demantoidzie!
-Nie mogę się doczekać. -mimowolnie się lekko uśmiechnął.
Perydot odwzajemniła uśmiech przy krótkim odwróceniu głowy i dalej pracuje.
Pilnuje dalej tego Perydota. Przy okazji sprawdził, czy ma coś jeszcze do roboty.
Jak na razie nie. Perydot sobie spokojnie pracuje, nuci i trochę podryguje stopami do rytmu.
Czeka, aż owy Klejnot się w końcu uwinie z robotą.
Trochę tu już trwa…
Czeka dalej. Nie wszystko jest gotowe od razu.
To oczywiste. Perydot tak się wczuła, że podryguje jej wszystko poza pilnie pracującymi uważnymi rękoma.
-Mogłabyś zaprzestać swe zachowanie? -spytał się Perydotu.
Perydot sztywnieje i rusza tylko dłoniami w wzmacniaczach aby w ogóle móc pracować, oczywiście. -Tak, Mój Demantoidzie. Przeszkadzałam Mojemu Demantoidowi?
-Nie. Po prostu…nie rób tak, jak robiłaś. Chyba proste, nie?
-Ale… Czy mogę wiedzieć dlaczego, Mój Demantoidzie?
-Nie. -prosto odparł.
Perydot kontynuuje pracę. Dlaczego kazał jej przestać podrygiwać?
Czyste obrzydenie. -Jaką moc będzie posiadać ten pistolet?
Dlaczego aż tak go to brzydzi? -Powinien wystarczyć na natychmiastowe roztrzaskanie przy celnym strzale.
Szczerze? Sam nie wie. -Dobrze. Bardzo dobrze.
-Tak… Perydot pracuje dalej.