Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Pilnuje dalej tego Perydota. Przy okazji sprawdził, czy ma coś jeszcze do roboty.
Jak na razie nie. Perydot sobie spokojnie pracuje, nuci i trochę podryguje stopami do rytmu.
Czeka, aż owy Klejnot się w końcu uwinie z robotą.
Trochę tu już trwa…
Czeka dalej. Nie wszystko jest gotowe od razu.
To oczywiste. Perydot tak się wczuła, że podryguje jej wszystko poza pilnie pracującymi uważnymi rękoma.
-Mogłabyś zaprzestać swe zachowanie? -spytał się Perydotu.
Perydot sztywnieje i rusza tylko dłoniami w wzmacniaczach aby w ogóle móc pracować, oczywiście. -Tak, Mój Demantoidzie. Przeszkadzałam Mojemu Demantoidowi?
-Nie. Po prostu…nie rób tak, jak robiłaś. Chyba proste, nie?
-Ale… Czy mogę wiedzieć dlaczego, Mój Demantoidzie?
-Nie. -prosto odparł.
Perydot kontynuuje pracę. Dlaczego kazał jej przestać podrygiwać?
Czyste obrzydenie. -Jaką moc będzie posiadać ten pistolet?
Dlaczego aż tak go to brzydzi? -Powinien wystarczyć na natychmiastowe roztrzaskanie przy celnym strzale.
Szczerze? Sam nie wie. -Dobrze. Bardzo dobrze.
-Tak… Perydot pracuje dalej.
Wyjął swoją saperkę i majstrował sobie przy niej dla zabicia czasu.
Ależ ta Perydot długo pracuje…
-Ile to jeszcze potrwa? -spytał się znudzony tego Perydotu.
-Nie mam pojęcia. Kilka godzin? Dni? Tygodni… Lat?