Nieco do niej podszedł.
-Jakby się Ma Nefryt pytała, co tu robię to…jakby to rzec…otrzymałem specjalne zlecenie by pilnować specjalną osobę. Mianowicie ciebie, Mój Nefrycie. -skomplementował ją.
-W przypadkach koniecznych. Ale jeszcze nigdy nie roztrzaskałem żadnego klejnotu ze swojej bazy. -wyjął saperkę.
-Jeden celny cios z płaskiej strony w głowę i Klejnot nie będzie już pyskował.
-Szafir za nazwanie mnie zimnym imbecylem. Płaski cios w tył głowy. Ani razu już mnie tak nie nazwała. A co do bólu…to…cóż, podobno jest okropniejszy niż ból roztrzaskiwania.
Zmierzył Nefryt swoim wzrokiem.
-Przy okazji odmawiała nagminnie użycia wizji przyszłości mimo bycia miłym. Była…cóż, nieposłuszna. Miałem pełne prawo do tego.