Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Killer: -Oczywiście, Mój Forsterycie.
-Wyślijcie ją gdzieś na Księżyc. Niech stamtąd rozpoczyna swą pracę.
Milczała.
Perydot odczepiła Szmaragd od lustra i delikatnie ją położyła na podłodze, by mogła odzyskać formę.
Odsunął się nieco od Szmaragdu by ta miała przestrzeń.
Spróbowała się zregenerować.
Szmaragd już uwolniona, zregenerowała się.
Nie zwracając uwagi na innych, podeszła i wzięła w dłonie miecz i młot. Przypięła je do pasa.
Śledził Szmaragd wzrokiem.
Był tu warp?
Radio: Owszem, jest na widoku, tuż przy windzie którą Szmaragd przyjechała.
Wstąpiła na niego, po drodze zebrała resztę swego wyposażenia. Na pole!
ZIUUUUUUUUUI, NA POLEEEEEEE!
-Macie ją monitorować wraz z jej lokalizacją i czynami. Słowo to słowo.
Perydoty zasalutowały i powiedziały jednocześnie: -Tak jest, Mój Forsterycie!
-No. -podał im kordy jego komunikatora by się mogły w razie czegoś skomunikować. -Ja się zmywam. Jakby co to wiecie kogo informować. -rzekł, a następnie udał się na warp i powrócił do Tanzanitu.
Ziuuuuu!