Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-aha, świeże mięso, to oznacza że może jest tu ktoś poza mną, z drugiej strony co go zabiło- powiedział sam do siebie patrząc się na szkielet
Hmmm… To musi być coś piekielnie niebezpiecznego. Ale nie wiadomo co.
-lepiej by unikąc tego stworzenia…- powiedział
Z pewnością. Swoją drogą, ciekawe skąd Onyks się tu wziął?
-być może ktoś mnie tu zaniósł…- pomyślał
Tylko kto, że tego nie pamięta? Hmmm… PODEJRZANE.
//nawet Bardzo// Postanowił iść dalej jednak myśl z kąd się tu wziął nie dawała mu spokoju
Cholercia, Onyks nie pamięta dosłownie nic. Ani skąd tu się wziął, ani dlaczego, ani jak.
Nieco przygnębionu poszedł dalej
I kto to mógł zrobić?
-To mógłbyc dosłownie każdy- pomyślał
Czyli… Jasny gwint, Onyks nie pamięta NICZEGO!
-pytanie dlaczego noczego nie pamiętam- przez jego głowe przychodziło tysiąc myśli
Odpowiedzi na to pytanie nie zna nikt, kogo zna Onyks. A nie zna nikogo, bo dostał amnezji.
Szedł więc dalej
Dotarł do czegoś w rodzaju wielkiej ściany nie do przebicia.
-aktualnynie nie mam szans przebić to- powiedzoał i postanowił pójść wzdłuż tego muru
Mur wydaje się być nieskończony.
Zdesperowany idzie dalej //ide już, dobranoc//
// Dobranoc // Nagle Onyks usłyszał ryk nadchodzący… To chyba południowy wschód.