Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Cholercia, Onyks nie pamięta dosłownie nic. Ani skąd tu się wziął, ani dlaczego, ani jak.
Nieco przygnębionu poszedł dalej
I kto to mógł zrobić?
-To mógłbyc dosłownie każdy- pomyślał
Czyli… Jasny gwint, Onyks nie pamięta NICZEGO!
-pytanie dlaczego noczego nie pamiętam- przez jego głowe przychodziło tysiąc myśli
Odpowiedzi na to pytanie nie zna nikt, kogo zna Onyks. A nie zna nikogo, bo dostał amnezji.
Szedł więc dalej
Dotarł do czegoś w rodzaju wielkiej ściany nie do przebicia.
-aktualnynie nie mam szans przebić to- powiedzoał i postanowił pójść wzdłuż tego muru
Mur wydaje się być nieskończony.
Zdesperowany idzie dalej //ide już, dobranoc//
// Dobranoc // Nagle Onyks usłyszał ryk nadchodzący… To chyba południowy wschód.
-nie ma wątpliwościze to coś jest stworzeniem które zabiło tamtego człowieka-- powiedział i zaczął uciekać gdzie jak najdalej od dźwięku
Onyks słyszy, że coś biegnie w jego stronę.
tym bardziej biegnie
Ryk i stukot łap o śnieg jest coraz głośniejszy.
odwraca się by spojrzeć
Goni go taka bestia, jak się okazało:
-to zepsuty klejnot!- powiedział i się zatrzymał