Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Pff. Nie dramatyzuj.
Nefryt zaczyna lot.
Wyszedł z kokpitu i udał się do reszty. -Jak myślicie, uda nam się? -rzekł po dotarciu do nich.
Dementoidy zaczęły krzyczeć, jak to nakopią tym rebeliantom do tyłków.
-Tak myślałem. Ale pamiętajcie, gdy dotrzemy to zero krzyków. Musimy zachować ostrożność.
Dementoidy od razu zamknęły mordy. Chyba wolą być ubezpieczonymi w razie czego.
-No. Że tak się spytam spoza tematu, dawno nie walczyliśmy, nie?
1: -Ano, dawno.
-Jeszcze chyba za Rebelii Różanego Kwarcu. O panie, to było dopiero coś.
-Kurna, wtedy to było! Teraz to tylko się podłogę ściera w tej bazie durnej!
-Co poradzisz, debilne dowództwo. Pewnie się “zabawiają” z swoimi Perłami…idioci.
-Je**ć ich!-powiedzieli jednogłośnie.
-Ta. -czeka aż dotrą.
Lecą…
A on czeka. Kilka minut to nie tak dużo.
Fakt, nie długo.
-Ej, gramy w “złap rakietę”?
3: -A jak się w to gra, bo zapomniałem?
-Jeden z nas strzela rakietą a reszta odbija ją do innych saperkami. Ten, który dostanie odpada.
3: -Jasne, zrozumiano.