Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
I tu się zaczyna problem. Jesteś sam ze swoją Perłą w kieszeni. Nawet światła zgasły.
-Kuuuuuuurwaaaaaa, jeszcze cholernego horroru nam tu brakowało. - drży przerażony Dewey, obracając się powoli wokół siebie z wyciągniętą szablą.
Ani żywej duszy. Ani syntetycznej duszy.
Przerażony podbiega w miejsce, gdzie powinien znajdować się fotel kapitana.
Fotel jest, ale nikogo na nim.
Dewey równie szybko podbiega w stronę okien, by sprawdzić, gdzie statek się teraz znajduje.
W próżni kosmicznej… Nawet planet nie widać.
Dewey postanawia sprawdzić jeszcze jedną rzecz, zanim podda się w zupełności. Maszynownię. Schodzi do niej po schodach .
Jest tam pęknięta Padparadża. Na szczęście nie rozbita.
-Podbiega do niej najszybciej, jak może. -Padparadżo! Co tu się stało?! Gdzie jest reszta?!
Padparadża płacze.
Dewey łapie ją za ramiona, stara się ją uspokoić i ponawia pytania.
Padparadża się trzęsie i pokazuje pęknięty klejnot.
-Kto ci to zrobił? - zapytał, po czym zaczął się rozglądać w poszukiwaniu zagrożenia.
Padparadża pokazuje na twoją kieszeń w koszuli.
Dziwi się, po czym wyjmuje klejnot Perły. -Nie… To niemożliwe… Ona ci to zrobiła? - pytał, pokazując Padparadży klejnot.
Padparadża kiwa głową na “Tak” i płacze.
Dewey zszokowany upuszcza klejnot na podłogę i się od niego odsuwa. Sam nie wie, co o tym myśleć.
Padparadża dalej płacze.
Dewey podchodzi do niej i podnosi ją: -Nie wiem o co u chodzi, ale jedno jest pewne. Musimy stąd uciec. Umiesz pilotować ten statek? - mówi do leżącej w jego rękach małej szafir.