Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Perła natychmiast się budzi i staje na baczność obok Deweya. -Tak jest, Mój Panie.
-Jak się czujesz z tym? - zapytał się jej wesoło - Ponownie zobaczę mój dom!
-Jestem szczęśliwa tam, gdzie jest szczęśliwy, Mój Pan, Mój Panie.-odpowiedziała spokojnie.
-Dobrze. -skomentował krótko Dewey, obseruwjąc wejście w atmosferę Ziemi.
-Mój Panie, jaki jest sposób okazywania wdzięczności u rasy Mojego Pana?
-Och, nie ma jednego sposobu. Najlepiej po prostu podejść i grzecznie podziękować - wyjaśnił spokojnie.
Perła stanęła przed Deweyem i powiedziała: -Dziękuję, Mój Panie.
Wstał z fotela i popatrzył się na nią z lekkim zdziwieniem. -Ale… za co? Przecież nic takiego nie zrobiłem.
-Dziękuję za wszystko, Mój Panie. Był Mój Pan dla mnie czuły, troskliwy i bardzo wyrozumiały.
Podszedł do niej i położył jej delikatnie dłoń na barku. -A ja dziękuję ci za to, że byłaś bardzo dobrą, miłą i czułą służką.
Perła stoi bez słowa.
Odsunął dłoń i zwrócił się w stronę okna: -To już zaraz. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość… - powiedział filozoficznie.
Statek jest już w atmosferze.
Patrzy, jak na kadłubie statku wykwitają płomienie, będące efektem szybkiego wchodzenia w atmosferę przez statek.
Piękny widok, naprawdę.
Przygląda się temu, myśląc, że w końcu powróci do rodzinnego miasta po tylu szalonych przygodach. Innymi słowy: zrobi coś, czego nie dokonał jego prapraprapradziadek William.
No tak. Ale Bill zwiedził nawet więcej miejsc, niż jego prapraprapradziadek!
Nie chciałby tego głośno przyznać, ale chyba w pewnien sposób przerósł swojego przodka. W końcu dziadek William nie podróżował po kosmosie…
…Ani nie flirtował z kosmicznymi imperatorkami mierzącymi 30 metrów wzrostu…
Ciekawe, jakby zareagował na podboje miłosne swojego potomka…