Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Diament go wgniata. -Hahaha. W tym miejscu, ja ustalam zasady.
Dalej próbuje wstać.
Diament daje mu wstać. -Hahaha. Jeszcze mi za to kiedyś podziękujesz, gdybyś dowiedział się, co tak naprawdę robię…
-Prędzej bym chciał zostać rozbity niż ci dziękować!
-Jeszcze za mną zatęsknisz. Myślisz, że dlaczego Homeworld jest roztrzaskany?
-Z TWOJEGO POWODU! -Bam, działem solarnym na ryj.
To jest sen, do którego weszła Diament… Nic jej nie zrobisz. -Hahaha. Nie, nie z mojego powodu.
-To niby z czyjego?
-Z powodu tego, kogo trzymam na smyczy od tysięcy lat…
-cz-czyli…mnie?
-Nie. NAWET TY nie potrafił byś tego zrobić…
-To…kogo?
-Dowiesz się, jeśli mnie zabańkujesz.
Przemilczał to. Nie wiedział nawet jak na to zareagować.
-Haha. Zapewniam Cię, jestem niczym w porównaniu z NIMI.
-…kim…?
-Może się dowiesz, może.
Spróbował się obudzić.
Obudził się razem ze swoją Perłą . -MIAŁAM KOSZMAR!
Ten był ekstremalnie przerażony, aż się telepał ze strachu. Parę łez mu pociekło po policzkach, a on oniemiał.