Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
“Dunno, stawiaj jakiś opór, wymyśl coś. Plus, nie zdziw się jak zauważysz zapłakaną Perłę lepiącą się do mnie jak miód, zastałem ją jakby ona nabyła traumę” -To był tylko sen. Spokojnie…
“Spoko. Byłam u innych i też byli smutni…proszę Cię, wymyśl coś bo nie wiem czy wytrzymam…” Pp -Eee
“Spoko. Byłam u innych i też byli smutni…proszę Cię, wymyśl coś bo nie wiem czy wytrzymam…”
Pp -Eee
Tanzanit czeka.
Pp -Lepiej nie…ja tego nie kontroluję…nie chcę aby Ci się coś stało…
Tanzanit: -Może po prostu nie patrz?
Pp -Tyle że ja to czuję…
T: -Proszę. Ja go naprawdę kocham.
Pp -Wiem o tym ale tego niekontroluję
-Lepiej? “Kurde, wybacz kochanie ale w takich sytuacjach szczerze nie byłem. Nie wiem co rzec. Improwizuj.”
T: -A ja nie kontroluję swoich uczuć.
Pp “;c” -Eh…
Tanzanit: -Proszę. On też tego chce.
“Czy mój podsłuch zawodzi czy ona myśli że ją kocham? xD”
Pp Poszła do Forstrytu. -Przeczekam to. Pilnuj mnie.-powiedziała i się poofnęła.
-No dobra. -zabańkował ją i położył koło siebie.
Tanzanit go czule przytuliła.
//Jak skoro on był poza kokpitem a ona w kokpicie?
// Poszła do niego //
//Mogłeś napisać to ale k.// Odwzajemnił jej przytulasa. -W co ja się pakuję? -pomyślał.
Tanzanit go całuje w usta i dalej tuli.