Siedziba Gildii Magów
-
Kuba1001
Tak bardzo byłaś tym pochłonięta, że nie zauważyłaś, jak ktoś staje za Tobą. A gdy położył Ci zimną dłoń na ramieniu, niemalże podskoczyłaś pod sufit, a tylko cudem powstrzymałaś się od krzyku.
‐ No, no, co my tu mamy? ‐ zapytał znajomy, niestety, głos. ‐ Czyżby ktoś nie mógł spać po nocach? -
-
Kuba1001
Głos był znajomy, należał do Twojego znajomego, choć sama wolałabyś go nie znać. Młody człowiek, szlachcic ze znamienitego rodu, który odkrył w sobie magiczny potencjał i zaczął kształcić się w Gildii. Miał niezwykły potencjał, zwłaszcza do Magii Wody i Lodu, kształcił się chętnie, ale brakowało mu pokory, był strasznie narcystyczny, zapatrzony w siebie, a ego podobno większe, niż potencjał magiczny całej gildyjnej rady.
Był przystojnym młodzieńcem, odzianym w niebieskie szaty z kapturem, barwy podobnej jego oczom, o przystojnej twarzy, jak na dziedzica najlepszych rodzinnych genów przystało.
‐ O tej porze? ‐ zagadnął, rzucając okiem na księgę. ‐ Nie powinnaś być teraz w łóżku? -
Kazute
//Romans wyczuwam. Albo gwałty. Ewentualnie kolejne porwanie, mając na uwadze fakt, że kilka innych moich kobiecych postaci zostało porwanych w Twoich PBFach.//
Wzięła głęboki wdech i wydech w ramach uspokojenia. Ze wszystkich osób akurat on musiał przyjść do biblioteki o tej porze i jej przerwać! Z drugiej jednak strony dobrze, że to nie żaden członek Rady albo inny przewyższający ją wiedzą mistrz.
‐ Mogłabym spytać Ciebie o to samo ‐ odparła spokojnie, maskując nutę niezadowolenia w głosie. Zamknęła księgę i odłożyła ją na miejsce. ‐ Odpowiem jak Ty odpowiesz. -
Kuba1001
//Ale Ty mnie dobrze znasz.//
‐ Tak się składa, że wracałem właśnie z kuchni, schłodziłem sobie nieco kwiatowego wina swoja Magią, do swojego pokoju, żeby przy tym napoju wrócić do lektury księgi o faunie i florze Karak’Akes, gdzie zamierzam wybrać się z moim mistrzem, który uważa, że bez tego szkolenie na Maga Wody i Lodu nie będzie kompletne, gdy zauważyłem, jak ktoś skrada się po korytarzach i kieruje tutaj. Wiesz, że zawsze byłem ciekawski, nie mogłem odpuścić sobie odkrycia jakichś tajemnych rytuałów, bractw akolitów czy mrocznych tajemnic. Niestety, trafiłem tylko na Ciebie. -
Kazute
Narcystyczny i dumny jak zawsze. Gdyby usunąć te cechy, może by go polubiła.
‐ A ja przyszłam tutaj, gdyż ostatnio zainteresowałam się bardziej historią Pradawnych, Gildii oraz wielu innych rzeczy. Skradałam się, bo nie chciałam przypadkowo kogoś obudzić‐ odpowiedziała zgodnie z obietnicą, acz niezgodnie z prawdą. Zastanowiła się chwilę, kiedy nauczyła się tak kłamać jak z nut. -
- Właśnie widzę. Mareni to ciekawe istoty, prawda?
-
- Owszem. Po wielu latach Pradawnym udało się stworzyć właśnie ich, całkowicie lojalnych, w przeciwieństwie do ich poprzedników.
-
- Nie przesadzajmy, nikt nie może być całkowicie lojalny… Pewnie nawet Ty masz jakieś grzeszki wobec Rady i Wielkiego Mistrza, prawda?
-
Ten chłopak coraz bardziej grał jej na nerwach. Wciąż jednak zachowywała maskę spokoju i opanowania.
- Akurat ja przed Radą nie mam świństw do ukrycia, bardziej bym się tego spodziewała po tobie oraz twojej wysokiej dumie. -
- To, że jestem - zaczął i tu przerwał, aby podnieść dłoń i po kolei wyliczać na palcach - snobistyczny, egoistyczny, chamski, pewny siebie, arogancki i uciążliwy nie oznacza, że muszę zgrywać rolę tego złego.
-
Wzięła głęboki wdech i westchnęła. Po tym przyjrzała mu się dokładniej.
- Tak właściwie… Odpowiada Ci takie zachowanie? Próbujesz nim komuś zaimponować? Czy to po prostu twoja natura szlachcica? -
- Jestem po prostu ciekawski z natury. - odparł z lekkim uśmieszkiem, skinął Ci głową i odszedł, nucąc cicho pod nosem.
-
Powstrzymała się przed przewróceniem oczami, gdy zobaczyła jego uśmiech. Poczekała, aż odejdzie, by móc wrócić do poszukiwań wzmianek o Podróżniku w księgach o pozostałych Marenach.
-
Przez to, że zostałaś nakryta, można by sądzić, że kwestią czasu jest, aż znów ktoś Cię przyłapie i tym razem może to nie być osoba irytująca, ale nieszkodliwa w gruncie rzeczy, a wręcz przeciwnie, więc może kontynuowanie poszukiwań i lekturę księgi byłoby lepiej kontynuować w swojej komnacie?
-
Właściwie to racja. Lepiej chyba przeczytać resztę księgi od Gorthoga w zaciszu pokoju… albo pójść spać, by zrobić to jutro. Skierowała więc swe kroki do swej komnaty.
-
Trafiłaś tam bez żadnych nieprzyjemnych niespodzianek czy spotkać z aroganckimi młodzikami.
-
Schowała księgę pod łóżkiem. Większość odwiedzających nie będzie wiedzieć o czym to jest, ale mogą pytać, a gdyby ktoś wiedzący o Czarnym Magu ją zobaczył, zapewne kazałby jej oddać zakazaną i zarazem ostatnią skarbnicę wiedzy o nim. Potem poszła spać.
-
Prośba, czy też rozkaz, o zwrócenie książki byłoby najlżejszą, i najpewniej jedną z wielu, karą jaką mogłabyś otrzymać. Niemniej, nawet takie ponure myśli nie mogły zatrzymać Cię przed zaśnięciem, więc obudziłaś się w pełni wypoczęta następnego dnia, w okolicach późnego przedpołudnia.
-
Nie chcąc robić niczego innego, sięgnęła po księgę i ponownie zaczęła czytać.