Głazogarby
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Vader:
Po pokonaniu Mrocznego Królestwa i Plugawych Ziem dotarłeś wreszcie do celu swojej podróży, pasma górskiego w centrum Verden, w sercu państwa Stalowych Ludzi, ich Imperium Gryfów, zwanego Głazogarbami. Najłatwiejsze masz z głowy, teraz trzeba zająć się odnalezieniem tych Cyklopów, Ogrów i reszty potworów, a potem przekabacaniem ich na swoją stronę. -
Tennover “Prasar” Flamereaper
Albo wymordowaniem całego ich gatunku ku chwale Śmierci. Czy to nie była opcja? No cóż, ruszył dalej, poszukując właściwych tym rasom śladom. -
Pewnie kilku możesz zabić w ramach samoobrony czy zemsty za śmierć poprzedniego Rycerza, który otrzymał to zadanie przed Tobą. Ale później w ruch powinna pójść gładka mowa, obietnice i błyskotki, jakie ze sobą przywiozłeś dla tych prymitywów. Jeśli chodzi o ślady, to na pewno nie znajdziesz ich poruszając się drogami i utartymi ścieżkami, prędzej trafisz na patrol czy twierdzę Stalowych, bo to ich teren, lub zostaniesz wypatrzony z nieba przez jakiegoś Gryfa.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Darów nie było, miał to rozwiązać z pokazem siły, którego nie dał poprzedni Rycerz. Chociaż to, czy tamten nie żył, to też trudna sprawa, bo mogli go po prostu pojmać, a następnie maltretować. Bo tortur po takim czasie by nie przeżył. Jednak, by nie pójść w ślady Rycerza, opuścił wyznaczone ścieżki, by zagłębić się w dziewicze tereny Głazogarbów. -
Po jakimś czasie znalazłeś wreszcie swój cel, tak Ci się przynajmniej wydawało, bo słyszałeś krzyki przerażonych ludzi, głośne śmiechy, które już do nich na pewno nie należały, i dostrzegłeś smugę dymu na niebie, wychodzącą wprost zza pobliskich głazów.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Zsiadł z wierzchowca i zakradł się, żeby podpatrzeć, co tam się dzieje. -
Bez trudu udało Ci się odkryć sprawców zamieszania, trzy duże, dorosłe Ogry, wielkie na trzy lub nawet cztery metry bydlaki, odziane w proste stroje ze skór i futer, niezbyt umiejętnie oprawionych lub wprost zdartych z ciała zabitej zwierzyny. Wszyscy byli uzbrojeni w proste drewniane maczugi nabijane metalowymi kolcami czy obite metalem. U ich stóp znalazło się pięciu przerażonych ludzkich handlarzy, czterech mężczyzn i kobieta, a także dwa konie i dwa wozy. Kolejne dwa wierzchowce i czterech ludzi leżało martwych, w większości straszliwie zmasakrowanych, ze zmiażdżonymi kończynami, głowami i organami wewnętrznymi, czasem mieli ciała powykręcane pod nienaturalnymi kątami, gdy cios maczugi Ogra wybił ich na pobliską górską ścianę.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Obserwował ich chwilę, starając się podjąć w tym działaniu jakąś taktykę. No, przynajmniej nic nie musiał robić, bo nie tykali pozostałych przy życiu handlarzy. -
Jeden z nich ich pilnował, reszta przeglądała łupy, ale pewnym jest, że ludzi, konie i wozy z zawartością zabiorą do swojej kryjówki, a tam podzielą łupy, a zwierzęta i jeńców zjedzą, wcześniej być może jeszcze będą ich torturować. Jak to dobrze, że masz specyficzną moralność i nie musisz się tym przejmować.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Na miejscu może być ich więcej, więc jak na razie zaczął tworzyć większą ilość czarnej szarańczy z Magii Śmierci. Kule mu się nudziły, a pomysł czarnej szarańczy to było po prostu coś w rodzaju żywych kul śmierci, które latają wokół przeciwnika i mają za zadanie trafiać we wrażliwe punkty, takie jak uszy, oczy, nozdrza i tak dalej. -
Stworzyłeś ich dobrą setkę, ale przy tak małej wielkości i sile, jaką niósł jeden pocisk, możesz mieć nadzieję, że to wszystko wystarczy, aby ubić przynajmniej jednego z tych potworów. W tym czasie, gdy Ty byłeś zajęty niezbędną inkantacją, Ogry skończyły sortowanie jeńców oraz łupów, a później załadowały wszystko na wozy i ruszyły wgłąb gór, do swojej kryjówki.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Ruszył za nimi. W sumie niezbyt się przejmował ukrywaniem, nie był tchórzem.