Zamek hrabiego Dunu
- 
Maurycy Septopopiel 
 Marna nagroda, bo nadal byłby martwy.
- 
Trzeba w końcu umrzeć, a najlepiej zrobić to ze stylem. 
- 
Maurycy Septopopiel 
 Będzie pamiętał o tym, kiedy przyjdzie mu umrzeć, wtedy może wbiec na golasa na przeciwników z okrzykiem chwalącym córkę sąsiada.
- 
I tym pozytywnym akcentem skończyłeś swoje rozmyślania, ponieważ znów pojawiła się służka, ta sama co ostatnio, która oznajmiła, że uczta jest gotowa i poprowadzi Cię do sali jadalnej. 
- 
Maurycy Septopopiel 
 Udał się więc tam za nią.
- 
Jak na arystokratę przystało, hrabia wydał wspaniałą ucztę: Na długim stole, który był długi niemalże jak cała sala, znajdowały się liczne potrawy, warzywa, sery, owoce, grzyby, pasztety, mięso wieprzowe, wołowe, drobiowe i wiele innych dań, a także liczne trunki, od wódek, przez piwa, na winach skończywszy. Uzupełniała to muzyka grana na żywo i występy błaznów. Jak zauważyłeś, Twoi ludzie również przybyli i zaczęli zajmować miejsca. 
- 
Maurycy Septopopiel 
 Zajął miejsce w ich pobliżu.
- 
Jeśli mieliście rozmawiać o interesach, to nie teraz, ponieważ po krótkiej mowie hrabia zezwolił Wam zabrać się za posiłek, a inni specjalnie nie zwlekali, Twoi kompani chyba nigdy nie widzieli tylu wykwintnych dań w tym samym czasie na stole przed sobą. 
- 
Maurycy Septopopiel 
 Więc, w takim układzie, skupił się na posiłku.
- 
Gdy byłeś w połowie swojej porcji cielęciny w sosie śmietanowym z podgrzybkami hrabia zagadnął Cię niedbałym tonem, pomiędzy jednym łykiem wina z pozłacanego pucharu a drugim: 
 - Powiedz mi: Jak wielką wagę przywiązujecie do etyki zawodowej? Lub jakiejkolwiek etyki?
- 
Maurycy Septopopiel 
 -Dopóki mogę wejść do miasta z uniesioną głową bez ryzyka jej straty to myślę, że wszystko jest w porządku - odparł.
- 
Pokiwał głową, wyraźnie usatysfakcjonowany odpowiedzią. 
 - Otrzymasz część z moich żołnierzy do ochrony wioski i swoich ludzi podczas pracy, ale nie licz, że zrobią coś więcej. Jeśli znajdziesz na moich włościach chętnych do pracy, zapłacisz im i zadbasz o ich potrzeby, to możesz zwerbować tylu robotników, ilu potrzebujesz.
- 
Maurycy Septopopiel 
 Również pokiwał głową, rozmyślając nad tą ofertą.
 -Dobrze. Rozumiem to i to popieram.
- 
- Na miejscu będzie też jeden z moich zaufanych ludzi, do niego kieruj swoje spostrzeżenia, skargi i sugestie, jeśli będziesz jakieś mieć. 
- 
Maurycy Septopopiel 
 Pokiwał głową.
 -Będę o tym pamiętał, panie.
- 
- O co chodzi? Jedzenie niesmaczne? Wino kwaśne? Służki brzydkie? Twoi kompani nie mają problemu z cieszeniem się tą chwilą, a Twój umysł zaprzątają chyba inne kwestie. 
- 
Maurycy Septopopiel 
 -Oh, przepraszam za moje zachowanie, panie. Po prostu zastanawiam się, jak najlepiej wykonać swoje zadanie.
- 
- Będziesz mieć na to dostatecznie dużo czasu, nie wymagam pośpiechu czy dotrzymania terminu. Teraz baw się i odpoczywaj, należy Ci się. Tak jak każdemu z Twojej kompanii. 
- 
Maurycy Septopopiel 
 Pokiwał głową, godząc się na to. Oraz spróbował wprowadzić to w życie.
- 
Było kiepsko, ale tylko na początku. Po siódmym kielichu wina zacząłeś naprawdę dobrą zabawę, której efekty odczułeś dopiero nad ranem, gdy obudziłeś się w swojej komnacie z pulsującym bólem głowy, mdłościami i dwiema nagimi służkami śpiącymi razem z Tobą. 
 

