Siedziba Gildii Magów
-
- Akurat magów masz tu pod dostatkiem.
-
- Nie wszyscy zasługują na to miano. Gildia się stoczyła, kiedyś brała prawdziwych adeptów z powołaniem i pokładami magicznej energii, teraz wystarczy puścić z palców iskierki i już jesteś jest akolitą. To nas zniszczy, prędzej niż później.
-
- Dlaczego tak uważasz? - zapytała z zainteresowaniem.
-
- Wyobraź sobie, że masz stajnię, a w niej rasowe konie. Ich krew jest czysta, pełna najlepszych cech fizycznych i psychicznych. Osiągają wspaniałe wyniki na gonitwach, są dumą swoich jeźdźców, a za jednego takiego wierzchowca nawet wielcy arystokraci i rycerze są w stanie wyłożyć niebotyczne sumy. Ale z czasem czysto krwistych koni jest coraz mniej. Zostają sprzedane, giną z przyczyn naturalnych, nie mogą dalej płodzić potomstwa. Dlatego łączy się je z innymi końmi, również dobrymi, ale nie tak świetnymi. Choć pierwsze pokolenia są jeszcze niewiele gorsze od oryginałów, to im dalej, tym mniej w nich dobrej, najlepszej, krwi, a coraz więcej tej przeciętnej. I tak, stopniowo, z pokolenia na pokolenie, konie wykruszają się ze swoich wspaniałych cech, które ostatecznie odchodzą w zapomnienie, tak jak ich krew. Zostaje tylko przeciętność innych koni, które miały posłużyć do powiększenia populacji i podtrzymania gatunku przy życiu.
-
- Dla mnie każdy, kto ma wystarczającą ilość alarinów we krwi może zostać magiem. A to, że jedni są bardziej zdolni to kwestia tego, że pochodzą z pokolenia od lat pałającego się magią albo bardzo ostremu treningowi.
-
- Jestem ciekaw jak poradziliby sobie wszyscy, którzy “mają wystarczającą ilość alarinów we krwi” pod Heresh, gdzie zginął kwiat naszych Magów, a w ich miejsce przyszły te gołowąsy, które nawet grupowo nie dosięgnęłyby jednemu z nich do pięt.
-
- Nie każdy Mag musi iść by zginąć w walce przeciwko przebieglejszym i liczniejszym przeciwnikiem. Zresztą, liczni Nekromanci po ich stronie wspomagają się Nieumarłymi, Kościotrupami oraz innymi ożywionymi potworami których są dziesiątki, a może nawet i setki tysięcy. Pokonanie ich zajmuje Magom wiele czasu. Czasu, który mogliby przeznaczyć na wycięcie drogi do wygranej. Wiem, jest też wiele innych powodów, dlaczego przegraliśmy, ale w tej kwestii powołuję się na efekt motyla.
-
- Magowie zbudowali Gildię i pewnego razu to jeden z Magów ją obali. - odparł i wstał od stołu, odchodząc do swoich spraw. Nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że te słowa chyba gdzieś już słyszałaś. Po chwili przypomniałaś sobie, że nie słyszałaś, a przeczytałaś, i to w księdze o Czarnym Magu…
-
Zamurowało ją. Odprowadziła wzrokiem mężczyznę, zamyślając się. Czyżby właśnie rozmawiała z Czarnym Magiem we własnej osobie? Nie, to by było zbyt niedorzeczne. Najwyżej to jeden z jego żyjących, współczesnych popleczników. Ale jeśli to prawda, że mityczny Mag powrócił? Planuje obalić Gildię jak kiedyś! Znowu napadł ją natłok myśli. Musi porozmawiać o tym z Gorthrogiem! Szybko dokończyła posiłek i udała się do komnaty Orka.
-
- Wejść! - rozległo się zza drzwi, gdy tylko zapukałaś do środka. - Ochłap, kurwa, waruj, jebańcu! Ile razy mam Ci powtarzać, że to nie jest Ghadugh i nie możesz już zżerać tych śmiesznych goblińskich pokurczy, co do mnie przyłaziły?! Leż kurwa!
-
Nim weszła do środka, przygotowała się, by magią odepchnąć przerośniętego dzikiego pieska.
- Witaj- przywitała się. - Przeczytałam sporą część księgi i chciałabym porozmawiać na temat jej głównego bohatera. -
Ork skinął głową, nie odrywając wzroku od trzymanego w dłoni topora bojowego, który po chwili ważenia w dłoni odłożył na ziemię, tuż obok podróżnych szat, bukłaków i worków. Potem zajął miejsce w fotelu, tak jak ostatnio, Tobie wskazując to naprzeciwko, i czekał na to, co masz mu do powiedzenia.
-
Zajęła miejsce. Przez jej głowę przechodziła lawina pytań, ale nim zaczęła je wszystkie mówić na głos, ugryzła się w język.
- Jak myślisz, jakie powiązania ma Podróżnik z Czarnym Magiem? -
- I to jest dobre pytanie. Problem jest taki, że nie wiem. Znaczy ten, domyślam się. Bo jeśli ktoś znowu będzie chciał go przywrócić z Wygnania, to będzie potrzebować wszystkich trzech artefaktów, o których pewnie czytałaś. Może to tego szuka? Zresztą, nawet gdyby, nie uda mu się, wiemy, że dwa z nich, włócznię i tarczę, ma krasnoludki król, i jesteśmy pewni, że nie wie nic o ich historii ani Czarnym Magu.
-
- I lepiej, żeby się nie dowiedział. Jak tylko przeczytałam tę historię to od razu zrozumiałam, że nikt nie powinien o tym wiedzieć. Elarid jest w kryzysie i bez Czarnego Maga, gdyby on dołączył przekupując krasnoludzkiego króla, jak powiedziałeś wczoraj, byłoby jeszcze gorzej. Teraz pytanie, gdzie może się znajdować pierścień?
//Ta, już sobie wyobrażam, jak ta postać próbuje okraść Bila z ukochanej włóczni i tarczy. :V //
-
///Z góry zdradzę, że ja pierścień miałem w rękach i sprzedałem go, być może z zyskiem, a być może nie :V ///
-
- Gdybyśmy to wiedzieli, to już dawno spoczywałby w gildyjnym skarbcu.
-
- Skoro zebranie wszystkich trzech ma go sprowadzić tutaj, to nie powinniśmy odszukać chociaż jednego artefaktu i go ukryć bądź zniszczyć?
-
- Próbowaliśmy, ale zostaliśmy uprzedzeni. Gdyby wszystko było takie proste, jak myślisz, to teraz pewnie nie siedziałabyś tu ze mną i nawet nie wiedziałabyś nic o Czarnym Magu.
-
- Jeśli Czarny ma pozostać tajemnicą, to wysyłanie Magów do króla i kogoś kto ma pierścień nie wchodzi w grę. Czy naprawdę przywrócić z Wygnania można go tylko poprzez zebranie tych trzech artefaktów?