Achaton
-
Magowie pokiwali głową, potwierdzając, że mogą to uczynić.
- Tylko którędy się stąd wycofamy, gdyby dalej było zbyt groźnie? - zapytał jeden z nich. -
Matir “Kasaxy” Moonsky
-Wycofać się? Jeżeli nie będziemy w stanie ruszyć dalej, mieliśmy rozkaz okopania swoich pozycji i utrzymania jej do czasu przybycia wsparcia. -
- Więc jak dojdzie tu to całe wsparcie, jeśli zawalimy budynki?
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
-Zawalamy budynki na drogę prowadzącą do smoka, żeby wsparcie nie ucierpiało tak jak my przed chwilą. -
Teraz rozumieli i obaj Magowie przystąpili do działania, a po chwili Twoje polecenie zostało wykonane. Jeśli wielka gadzina nie uzna, że pora na rozprostowanie skrzydeł, to inne wojska Drowów przechodzące tędy mogą być w miarę bezpieczne.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Dzięki temu mogli ruszyć dalej, co też zrobił, wydając im odpowiednie rozkazy. -
Dzięki temu znaleźliście swoją kawalerię, lub to, co z niej zostało: Tak wierzchowce, jak i ich jeźdźcy, byli nafaszerowani elickimi strzałami oraz oszczepami, niektórych coś z niewiarygodną siłą rozerwało na dwoje.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
-Kwestia “wycofajcie się” nie dociera widocznie do wszystkich.
Rozejrzał się. -
Trupy tak samo martwe jak do tej pory. Jeśli chodzi o to, skąd do nich strzelano, to nie masz pojęcia, pełno tu kamienic i innych budynków, a w każdym może potencjalnie kryć się tuzin lub więcej elfickich łuczników.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Spróbował zawalić dachy budynków do środka z użyciem swojej magii. -
Udało się, a sądząc po krzykach dobywających się ze środka, przynajmniej w części budynków znajdowały się Elfy, teraz przysypane gruzami i niezdolne do ruchu lub zmiażdżone. Towarzyszący Ci Magowie podłapali pomysł i identycznie zawalili dachy pozostałych budynków. Po jakimś czasie, gdy kurz i pył jeszcze nie opadły, z niektórych spośród nich wybiegły Elfy, głównie łucznicy i nieco piechoty, ale nim zdołali wystrzelić czy ustawić się w sensowną formację, Twoi kusznicy dosłownie nafaszerowali ich bełtami.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Rozejrzał się, czy ktoś pozostał na polu bitwy. -
Jeśli masz na myśli Elfy to nie. Chyba że liczysz trupy.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
- Oddział! Zbiórka! Ruszamy dalej.
Po wydaniu rozkazów odczekał chwilę, aż je wykonają, po czym ruszył dalej. -
Maszerowaliście dalej, na Waszej trasie opór był nikły lub nie było go wcale. Jednakże tyle stoczonych potyczek i śmierć tak wielu niewolników oraz wojowników Drowów była warta swojej ceny: Odkryłeś wreszcie osobną uliczkę prowadzącą do świętego kamienia Elfów, dość dużego, widziałeś go wyraźnie z tak dużej odległości i oceniałeś gabaryty na jakieś cztery lub i więcej metrów.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Jaka była szerokość uliczki? Wąska? Szeroka? -
Obok siebie mogło iść swobodnie czterech żołnierzy w pełnym rynsztunku. Uliczka musiała być odpowiednio szeroka, aby przyjąć jak najwięcej elfickich żołnierzy, dotykających kamienia z nieba mającego zapewnić im szczęście, w jak najkrótszym czasie. Mogłeś więc spodziewać się też jakieś bocznej odnogi, którą odchodzili po dokonaniu tego “rytuału”, aby nie blokować ruchu innym.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Ruszył przodem, bacznie obserwując okolicę. -
Żadnej straży, żadnej zasadzki, żadnych problemów. Jako jeden z pierwszych (nie jak pierwszy, bo przodem tradycyjnie ruszyło kilku szeregowych, mających uruchomić ewentualne pułapki) dotarłeś więc pod wielki kamień, długi na ponad cztery metry, szeroki na około dwa, o kształcie przypominającym romb, chropowatej powierzchni o granatowej barwie i dziwnym połysku. Nic dziwnego, że uchodził pośród Elfów za święty, mający zapewniać im pomyślność podczas bitew.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Święty kamień, jeden z licznych celów jego wyprawy. Dzisiaj był w jego zasięgu i mógł z nim zrobić to, co mu się podobało. Na chwilę obecną jednak starał się uspokoić oddech, w którym zdradzały się odznaki podekscytowania, pierwszego od wielu lat, jakie wyrażał. Powoli położył dłoń na kamieniu, a następnie, ciągle trzymając na nim swoją dłoń, odwrócił się do żołnierzy, a zwłaszcza do Magów.
- Jeden z symboli Achtonu, święty kamień, do którego ciągną żołnierze Elfów, by dodać sobie otuchy i wierzyć w to, że dzięki temu wygrają kolejne starcie. Dziś, ten ich symbol jest w naszych rękach i możemy zrobić z nim co tylko nam się podoba. - W tym momencie spróbował w miejscu, w którym trzymał dłoń stworzyć pęknięcia kamienia, które miały się dalej rozrastać. - Zawsze ciekawił mnie jednak jeden fragment tej historii, ten o dowódcy, który zginął pod tym kamieniem. Chcę zobaczyć jego zwłoki, by uwierzyć w tę część historii. Także, przesuńmy ten kamień z jego miejsca, pierwszy raz w historii.
Mówiąc to, niezależnie od wyników stworzenia pęknięć w kamieniu, spróbował użyć magii, by ruszyć kamień o kilka metrów dalej od miejsca, w którym leżał.