Ruiny Sokovii [ZIEMIA]
-
Kolejnie wgniecenie w drzwiach, ale tym razem tuż obok tego pierwszego.
-
Dobra. Teraz spróbowała znaleźć szparę i ją rozszerzyć.
-
Dobry tok myślenia. Idzie to dość mozolnie, ale wciąż lekko osłabiona Felice powoli wycina drzwi, tworząc sobie drogę ucieczki.
-
Nie poprzestaje na tym. Dalej to musi zrobić, bez szemrania. Życie lub śmierć.
-
Łup… Łup… Łup… Już ją ręce bolą jak jasna cholera. Z jednej strony, kolejny cios może ją wyczerpać, ale równie prawdopodobne jest to, że właśnie tylko ten jeden cios dzieli ją od wolności.
-
Wycofała się lekko i zaczęła rozmasowywać soje dłonie, patrząc na te drzwi. Cholera wie, co to jest.
-
Biorąc pod uwagę, jaka rasa wywodząca się z jakiego kosmicznego mocarstwa ją więzi, to trudno powiedzieć, czy te drzwi w ogóle są z metalu, pomijając fakt, że właśnie na takie wyglądają.
-
-Dobra Felice… Teraz albo nigdy. - po czym raz jeszcze uderzyła w te drzwi.
-
Poczuła, że chyba coś jej tym razem pękło w dłoni, przez co mimowolnie stęknęła z powodu nieprzyjemnego pulsującego bólu, od którego mimo wszystko odwykła. Ot, uroki bycia superżołnierzem. Natomiast drzwi również wydały lekki metalowy “jęk” po czym przewróciły się i z hukiem uderzyły w podłogę ciasnego korytarza przed nimi, który kończy się kolejnymi drzwiami. Tym razem z jakiegoś plastiku albo innego tworzywa sztucznego, na szczęście.
-
Tutaj był ciąg przekleńśtw praktycznie bez przerwy, a oczy same się zmrużyły i zaczęły łzawić. Szybko powinno się zrosnąć, ale jednak… Powoli szła do tamtych drzwi, jednocześnie uważając na korytarzu, bo może być nieprzyjemnie.
-
Po dłuższej chwili, ze względu na oszałamiający ból nareszcie doszła do tamtych drzwi… Choć trudno powiedzieć, czy opłaca się w ogóle dalej iść. Nie będzie w stanie walczyć, skoro ledwo chodzi z bólu.
-
-No żesz kurwa ja pierdolę. - powiedziała do siebie, po czym sprawdziła stan jej ręki.
-
Trudno to określić precyzyjnie, ale… Jej palce chyba powinny być małą ociupinkę bardziej proste, mniej krwawiące, bolące i powyginane.
-
Krzyknęła najgłośniej jak mogła zakręt niemiecki i z lekkimi łzami w oczach idzie dalej. Przez całą wojnę ani jednej ranki, a teraz… Zaraza…
-
Po chwili, która wydawała się wiecznością, granicząc z utratą przytomności, dotarła do drugich drzwi. W tej chwili jest tak pozbawiona opcji, że racjonalnym wydaje się spróbowanie czegoś tak głupiego i z małymi szansami na sukces jak najzwyczajniejsze w świecie naciśnięcie klamki w celu otworzenia drzwi. A nuż widelec się uda?
-
Biorąc pod uwagę, że najprawdopodobniej myślali, że się nie wydostanie, to zdrową ręką nacisnęła klamkę. Powinno się udać.
-
Kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła widok, który wręcz wstrząsnął całym jej ciałem od czubka głowy, aż po sam czubek dużego palca u obu stóp. Jednocześnie wkurwił ją on do tego stopnia, że poczuła się emocjonalnie, jakby jej żołądek właśnie zmienił się w czajnik z wrzącą wodą, która gotuje się już zdecydowanie za długo. Zobaczyła Ultrona bezstresowo siedzącego przy stole holograficznym z dwoma przedstawicielkami gatunku Klejnotów. Jedna ma puszyste białe, krótkie włosy, ma pomarańczową skórę w ciemno-brązowe plamy oraz jest dość napakowana oraz wysoka nawet jak dla Felice i nosi prosty, pomarańczowo-czarny wojskowy uniform z gwiazdą, a druga mierzy nie więcej niż 1,4m, ma jasnozieloną skórę, długie włosy w kolorze chałwy, które sięgają jej do pasa i są wręcz nienaturalnie proste, tworząc jakby zasłonę oraz ma na sobie czarny, najwidoczniej dość ciasny strój.
Klejnot pierwszej, samym środku głowy
Klejnot drugiej, zlokalizowany na mostku
Są one tak wesoło zagadane z Ultronem, że nawet nikt nie zauważył Felice, która po wyjściu z tego więzienia wygląda mniej więcej jakby próbowała przybić piątkę z Hulkiem. No po prostu ją jasny szlag trafił do tego stopnia, że nawet nie widzi co jest wyświetlane przez holostół, ani jej uszy nie przyjmują tego, o czym ta trójka rozmawia. -
Ona była wściekła? Nie. Czy była zła? Też nie. Ona była tak wkurwiona, że aż zaczęła się trząść z tej całej złości,para jej poszła z uszu i gdyby była Bannerem, to już zmieniłaby kolor skóry i jej jedyną reakcją było podejście bliżej i zaraz krzyknęła, gdy znalazła się odpowiednio blisko:
-ULTRON DO JASNEJ!!! -
Ultron jedynie spojrzał się na nią nonszalancko, po czym skinął głową w kierunku nowych koleżanek, które są najwidoczniej zdegustowane obecnością Felice, następnie zwracając się do nich:
-Zaraz zajmę się tym zwierzęciem. - powiedziawszy to, wziął Felice za kark, drugą ręką zakrył jej usta i zaniósł spowrotem do celi. Następnie odezwał się do niej zirytowanym krzyko-szeptem:
-Nie możesz 5 minut wytrzymać?! Ja tutaj się spoufalam z wrogiem i zdobywam informacje, a ty zachowujesz się jakbyś była większą małpą niż i tak są przedstawiciele gatunku ludzkiego. Jeśli rozmowa z tamtą dwójką nie będzie mi się teraz kleić to przysięgam na hipotecznego Boga, że jeszcze przed wieczorem razem z mieszkańcami tej bazy będziesz gryźć piach. -
No, dość powiedzieć że para jej poszła z uszu, ale w miarę spokojnie odpowiedziała szeptem:
-Z całym szacunkiem, ale jakbyś zostawił choć najmniejszą wskazówkę, ale nie, oczywiście.