Ruiny Sokovii [ZIEMIA]
- 
Poczuła, że chyba coś jej tym razem pękło w dłoni, przez co mimowolnie stęknęła z powodu nieprzyjemnego pulsującego bólu, od którego mimo wszystko odwykła. Ot, uroki bycia superżołnierzem. Natomiast drzwi również wydały lekki metalowy “jęk” po czym przewróciły się i z hukiem uderzyły w podłogę ciasnego korytarza przed nimi, który kończy się kolejnymi drzwiami. Tym razem z jakiegoś plastiku albo innego tworzywa sztucznego, na szczęście. 
- 
Tutaj był ciąg przekleńśtw praktycznie bez przerwy, a oczy same się zmrużyły i zaczęły łzawić. Szybko powinno się zrosnąć, ale jednak… Powoli szła do tamtych drzwi, jednocześnie uważając na korytarzu, bo może być nieprzyjemnie. 
- 
Po dłuższej chwili, ze względu na oszałamiający ból nareszcie doszła do tamtych drzwi… Choć trudno powiedzieć, czy opłaca się w ogóle dalej iść. Nie będzie w stanie walczyć, skoro ledwo chodzi z bólu. 
- 
-No żesz kurwa ja pierdolę. - powiedziała do siebie, po czym sprawdziła stan jej ręki. 
- 
Trudno to określić precyzyjnie, ale… Jej palce chyba powinny być małą ociupinkę bardziej proste, mniej krwawiące, bolące i powyginane. 
- 
Krzyknęła najgłośniej jak mogła zakręt niemiecki i z lekkimi łzami w oczach idzie dalej. Przez całą wojnę ani jednej ranki, a teraz… Zaraza… 
- 
Po chwili, która wydawała się wiecznością, granicząc z utratą przytomności, dotarła do drugich drzwi. W tej chwili jest tak pozbawiona opcji, że racjonalnym wydaje się spróbowanie czegoś tak głupiego i z małymi szansami na sukces jak najzwyczajniejsze w świecie naciśnięcie klamki w celu otworzenia drzwi. A nuż widelec się uda? 
- 
Biorąc pod uwagę, że najprawdopodobniej myślali, że się nie wydostanie, to zdrową ręką nacisnęła klamkę. Powinno się udać. 
- 
Kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła widok, który wręcz wstrząsnął całym jej ciałem od czubka głowy, aż po sam czubek dużego palca u obu stóp. Jednocześnie wkurwił ją on do tego stopnia, że poczuła się emocjonalnie, jakby jej żołądek właśnie zmienił się w czajnik z wrzącą wodą, która gotuje się już zdecydowanie za długo. Zobaczyła Ultrona bezstresowo siedzącego przy stole holograficznym z dwoma przedstawicielkami gatunku Klejnotów. Jedna ma puszyste białe, krótkie włosy, ma pomarańczową skórę w ciemno-brązowe plamy oraz jest dość napakowana oraz wysoka nawet jak dla Felice i nosi prosty, pomarańczowo-czarny wojskowy uniform z gwiazdą, a druga mierzy nie więcej niż 1,4m, ma jasnozieloną skórę, długie włosy w kolorze chałwy, które sięgają jej do pasa i są wręcz nienaturalnie proste, tworząc jakby zasłonę oraz ma na sobie czarny, najwidoczniej dość ciasny strój. 
 Klejnot pierwszej, samym środku głowy
 Klejnot drugiej, zlokalizowany na mostku
 Są one tak wesoło zagadane z Ultronem, że nawet nikt nie zauważył Felice, która po wyjściu z tego więzienia wygląda mniej więcej jakby próbowała przybić piątkę z Hulkiem. No po prostu ją jasny szlag trafił do tego stopnia, że nawet nie widzi co jest wyświetlane przez holostół, ani jej uszy nie przyjmują tego, o czym ta trójka rozmawia.
- 
Ona była wściekła? Nie. Czy była zła? Też nie. Ona była tak wkurwiona, że aż zaczęła się trząść z tej całej złości,para jej poszła z uszu i gdyby była Bannerem, to już zmieniłaby kolor skóry i jej jedyną reakcją było podejście bliżej i zaraz krzyknęła, gdy znalazła się odpowiednio blisko: 
 -ULTRON DO JASNEJ!!!
- 
Ultron jedynie spojrzał się na nią nonszalancko, po czym skinął głową w kierunku nowych koleżanek, które są najwidoczniej zdegustowane obecnością Felice, następnie zwracając się do nich: 
 -Zaraz zajmę się tym zwierzęciem. - powiedziawszy to, wziął Felice za kark, drugą ręką zakrył jej usta i zaniósł spowrotem do celi. Następnie odezwał się do niej zirytowanym krzyko-szeptem:
 -Nie możesz 5 minut wytrzymać?! Ja tutaj się spoufalam z wrogiem i zdobywam informacje, a ty zachowujesz się jakbyś była większą małpą niż i tak są przedstawiciele gatunku ludzkiego. Jeśli rozmowa z tamtą dwójką nie będzie mi się teraz kleić to przysięgam na hipotecznego Boga, że jeszcze przed wieczorem razem z mieszkańcami tej bazy będziesz gryźć piach.
- 
No, dość powiedzieć że para jej poszła z uszu, ale w miarę spokojnie odpowiedziała szeptem: 
 -Z całym szacunkiem, ale jakbyś zostawił choć najmniejszą wskazówkę, ale nie, oczywiście.
- 
-Tak trudno się domyślić najprostszych rzeczy? Tobie najwidoczniej tak. Nawet nie próbuj wychodzić. - odpowiedział zirytowany, po czym kopnął wyważone drzwi na bok i zamknął te, które otworzyła normalnie, zostawiając ją ponownie w ciemnicy. 
- 
“Z tobą a i owszem, ty pieprzona kupo śrubek i przepalonych bezpieczników” - rzekła w myślach, po czym padła na plecy. 
- 
Chyba nie pozostaje nic innego jak spróbować się przespać, nie myśląc o tym wszystkim co ją wkurwia praktycznie cały czas… No i żeby jakoś choć minimalnie zregenerować druzgocząco połamaną dłoń. 
- 
Jak też pomyślała, tak też zrobiła. Za dużo to ona nie zrobi. 
- 
Po niezbyt wygodnym spaniu o nieokreślonej długości, obudził ją dźwięk stukania metalu o metal. 
- 
Stanęła wręcz błyskawicznie, by przyszykować się do obrony. 
- 
-I przed czym ty się zamierzasz bronić? Własnym barbarzyństwem? - spytał się zirytowany Ultron, opierający się o ścianę jej celi od strony drzwi, mając założone ręce. Drzwi jak widać zostały już wstawione na nowo i są otworzone na oścież. 
 Ból w ręce dokucza już mniej niż wczesnie, ale wciąż nie przeszedł jej całkiem.
- 
-Czyli rozmowa się udała, jak wnoszę. I jestem już nieufna praktycznie od życia. 
 

