Los Angeles
-
//Czyli weszli już do środka?//
Zwolnił do zwykłego chodu i odetchnął. Przeszedł korytarzem i otworzył drzwi, jednocześnie stając się bardziej czujny. -
//Tak.//
W sumie mógłbyś się tego spodziewać, ale jednak jakimś zaskoczeniem było kilku ludzi siedzących w pomieszczeniu, obsługujących komputery i monitory, zapewne połączone z siatkami kamer na zewnątrz. Nie wyglądali na żołnierzy, bardziej na techników, może z wyjątkiem jednego, umieszczonego tu być może w charakterze wartownika, który po kilku sekundach wahania wycelował w Ciebie swój pistolet maszynowy. -
Z powrotem zatrzasnął drzwi i odskoczył do nich, przylegając do ściany.
-
Pierwsze kule zdołały przedrzeć się za drzwi, ale trafiły jedynie w sufit i ściany, a kolejne zatrzymały się na metalowych drzwiach, może nawet rykoszetując i raniąc kogoś w środku? Ciężko powiedzieć, ale fakt faktem, że to jedyna droga do reszty posterunku, lub to tutaj znajdują się interesujące Was dane, a ci w środku będą gotowi na Wasze kolejne przybycie, może nawet już wezwali wsparcie.
-
Wskazał na Jeremiego, który najlepiej strzelał, po czym szepnął:
- Połóż się na ziemi i bądź gotów. Jest tam tylko jeden strażnik. Będzie gotowy by strzelać do kogoś na wprost, a nie w dół, więc go zaskoczymy. Uwaga, otwieram drzwi na “trzy”. Raz. Dwa. Trzy. - Szarpnął za drzwi otwierając je na oścież. -
Pozostali również zajęli pozycje przy ścianie, aby nie stanowić łatwego celu dla oponenta, a gdy tylko drzwi się otworzyły, powietrze przecięła krótka seria z broni automatycznej wartownika, trafiając w pobliską ścianę. Twój plan całkowicie się powiódł, gdy Jeremi odpowiedział ogniem i położył strażnika trupem.
-
Mając teraz pewność, że nic mu nie grozi, wpadł do środka celując do jednego z techników.
- Nie ruszać się! Gdzie trzymacie kartotekę?! - krzyknął
-
Wbrew rozkazom, ruszyli się, mianowicie unieśli ręce do góry, choć za to chyba nie wypada Ci ich kropnąć, a przynajmniej nie teraz. Jeremi dołączył do Ciebie, również celując do techników, a pozostali zabezpieczyli wejście, aby nikt nagle nie wpadł i nie strzelił Wam w plecy.
- Kartotekę? - powtórzył jeden z techników, mężczyzna w średnim wieku, z połamanymi i sklejonymi taśmą okularami na nosie. -
- Tak, kartotekę. Nie wiesz co to jest? Takie papiery gdzie zapisujecie historie każdego kolesia w waszych szeregach. - Podszedł bliżej - Gdzie to jest?! - był coraz bardziej nerwowy, bo nie widział co dzieje się na zewnątrz. Chciał jak najszybciej wziąć co trzeba i wynieść się stąd. Przeciągająca się sytuacja, tylko rozstrajała jego już i tak niepełne zdrowie psychiczne, a to nie mogło się dobrze skończyć. Przynajmniej nie dla tych, którzy wejdą mu w drogę.
-
Perswazja zadziałała, a mężczyzna, z którym rozmawiałeś, powoli się odwrócił, wskazując na odpowiednią szafkę.
- Są tam wszyscy, od A do Z. Bierzcie co chcecie. - odparł, a Ty domyśliłeś się, że znalezienie jednego konkretnego nazwiska trochę zajmie, nawet jeśli te są poszeregowane alfabetycznie. Zwłaszcza, że możliwość zabrania większej ilości danych może być pochwalona przez Twoich przełożonych. -
Opuściła pistolet, licząc że pozostali będą trzymać techników na muszce. Bez słowa podszedł do szafki i zaczął przerzucać kartoteki. Próbował znaleźć pod B jak “Bonaventura” lub C jak “Christ”.
-
Teczki układane były alfabetycznie i tyczyło się to nazwisk, więc powinieneś szukać pod C. Niestety, akt było sporo, Ty brnąłeś przez nie z mozołem, żeby nie przeoczyć odpowiedniej postaci, więc gdy udało Ci się znaleźć teczkę komandosa, jeden z Twoich ludzi zakomunikował o zbliżającym się towarzystwie i po chwili w ścianę zabębniły pociski z broni Milicjantów.
-
Wziął odnalezioną teczkę oraz stos losowych i wepchnął wszystkie razem do plecaka.
Jeśli zauważyliby brak jednej, od razu wiedzieliby kogo szukamy. To powinno zmylić trop - pomyślał. Wrócił jednak do rzeczywistości i zapytał:
- Dużo ich tam przyszło? Blokują wejście którym przyszliśmy? -
Nikt nie znał odpowiedzi na pytanie, woleli się kryć, podobnie jak cywilni technicy, gdy wrodzy żołnierze położyli ogień zaporowy, którego pociski uniemożliwiały Wam choćby wyściubienie nosa za ramę drzwi.
-
Chciał coś sprawdzić. Lewym ramieniem objął szyje technika i przyłożył mu pistolet do boku. W ten sposób zaczął go prowadzić do wyjścia:
- Ciesz się. Miałem zamiar was wszystkich wytłuc, ale jednak zwracam wam wolność. Wynocha! - Siłą wypchnął go za drzwi, po czym gwałtownie odskoczył i zamknął je z powrotem. Nasłuchiwał reakcji.
-
Usłyszałeś kolejne strzały, z pewnością celne, bo nastąpił po nich jęk bólu, ale technik najwidoczniej przeżył, a ludzie go ostrzeliwujący zdali sobie sprawę z błędu, jaki popełnili, zapewne ciesząc się, że zdecydowali się celować tak, aby zranić, a nie zabić.
- Rzućcie broń i wyjdźcie z rękoma w górze! - krzyknął do Was ktoś z drugiej strony. - Nie ma stamtąd innego wyjścia, a nas jest więcej. Wasi kompani się wycofali, zostaliście sami, bez żadnych szans! Poddajcie się, a darujemy Wam życie! -
- Już całkiem wam odbiło?! Zastrzeliliście swojego! Załatwiliśmy tych który tu wleźli, ale paru z nas też dostało, więc może przyślijcie tu lekarza, zanim zgłoszę wszystko do komendy głównej. Chcesz zawisnąć za masakrę służby technicznej? - odkrzyknął do głosu na zewnątrz, naiwnie myśląc, że się nabiorą.
-
Naiwnie to dobre określenie, bo musieli mieć świadomość, że to Fanatycy wdarli się do środka i że to z Fanatykami rozmawiają, więc nie było żadnego odzewu.
-
On także zaprzestał dalszej rozmowy i wrócił do głównego pomieszczenia. Sytuacja nie była najlepsza. Pierwsze co przyszło mu do głowy to zostać na miejscu i trwać tu aż do śmierci, tak jak zwykle to robili, jednak przypomniał sobie, że przecież muszą stąd wyjść i dostarczyć dokumenty. Z tego co mówili wrogowie na zewnątrz, to otoczyli ich i przytłoczyli przewagą liczebną. Równie dobrze mogli blefować, ale z drugiej strony nie miał jak tego sprawdzić. Chociaż zaraz. Na pewno? Całe to miejsce jest obwieszone kamerami, a oni znajdują się w centrum monitoringu! Usiadł przy jednym z komputerów i zaczął sprawdzać widok z kamer.
-
Rzecz jasna, że blefowali, posterunek nie był duży, a większość żołnierzy przetrzebiło Wasze wsparcie, na kamerach widziałeś więcej martwych, rannych i dogorywających niż żywych, a do tego będących w stanie nosić broń i utrzymać się z nią na nogach. Niestety, nie miałeś bezpośredniego widoku na wejście do tego budynku, kamera najwidoczniej została uszkodzona podczas strzelniany, więc musiałeś polegać na obrazach z okolicy, które dawały szczątkowe informacje. Na ich podstawie mogłeś ocenić liczebność swoich oponentów na około jeden oddział, czyli przynajmniej pięciu żołnierzy, może więcej.