Szczyt Wron
-
- Opuścił zamek godzinę temu, może później. Nie żeby mnie to szczególnie obchodziło, dostał swoje zadanie i pewnie ruszył się nim zająć.
-
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
- W jakim się udał kierunku? -
Wzruszył ramionami.
- Nie zwracałem uwagi, wiem tylko, że wyszedł i najwidoczniej do tej pory nie wrócił. -
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
- A wiesz może, czy się czegoś dowiedziano z tego chłopa, którego tutaj przyprowadzono? -
- Że jest dość odporny. Ale dajcie nam jeszcze godzinę, gdy kowal przyniesie rozżarzone żelazo to na pewno zmięknie.
-
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
- To wam głównie powinno zależeć na informacjach. By jedynie załatwiamy robotę, do której wy się nie zniżacie. -
- Dobrze powiedziane. - odparł rycerz i odszedł wolnym krokiem do swoich spraw.
-
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
A on do swoich towarzyszy.
- Szefa obecnie nie ma, a my nie mamy nowych zadań. Można odpocząć, dopóki on nie wróci. -
Cały oddział, włącznie z towarzyszącą Ci jeszcze od Ur Elfką, rozszedł się do swoich krater, skrzętnie wykorzystując rozkaz na chwilę odpoczynku, snu, jakiś posiłek czy cokolwiek innego, co mogli uznać za relaksujące.
-
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
Sam jednak pozostał gdzieś na dziedzińcu, czyszcząc swoje szpony i oczekując na powrót reszty najemników. -
Ci wciąż nie wracali, co mogło uchodzić za co najmniej niepokojące. Nie dlatego, że nie wiedziałeś, co się z nimi działo, misję mieliście konkretną, teraz pewnie polowali na zlecone przez Stalowych cele lub pacyfikowali jakichś chłopów. Niepokoiło Cię to, że zmierzchało, a oni wciąż nie wrócili z zadania, które powinno zająć im o wiele mniej czasu.
-
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
-Niech cię, szefie.
Krótko skomentował sprawę, po czym ruszył do reszty najemników, by ich zebrać do kupy. Pora na ulubiony motyw powieści. Mianowicie misja ratunkowa. -
Nie licząc jednego feralnego oddziału, wszyscy byli już w zamku, więc zebranie ich nie zajęło Ci dużo czasu.
-
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
Nie musiał ich ustawiać, jedynie stanął przed nimi, by wszyscy go słyszeli.
- Szef jeszcze nie wrócił, a co gorsza, nie dał żadnego znaku życia. Wiecie, co to oznacza? - zapytał retorycznie. - To oznacza, że pora chwycić broń w ręce i go odnaleźć, bo jak wróci samemu, to da każdemu z nas po sto batów za lenistwo i brak logicznego myślenia. No już, zbierać się, nie zostawimy naszych w tej cholernej okolicy samych! -
Okazja do rozerwania się, zdobycia względów szefa bandy i opcjonalnie możliwość łupienia, palenia, mordowania czy grabienia odpowiednio ich zmotywowała, więc po kilku chwilach miałeś przed sobą oddział uzbrojonych po zęby i gotowych na wszystko najemników, których tylko wystarczy pokierować i powiedzieć, kogo mają zabić.
-
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
- Wszyscy gotowi? Więc pora ruszać - stwierdził, po czym skierował się w stronę bramy, by opuścić siedzibę Stalowych i móc ruszyć na właściwe poszukiwania. - Unikamy jednak konfliktu z miejscowymi, dopóki nie zaczną stanowić zagrożenia. Jednakże, jeżeli nas zaatakują, lub maczali palce w zniknięciu Szefa, to mamy prawo do przeprowadzenia przesłuchań. -
Elfka oraz kilku najemników zostało w zamku, aby mieć pewność, że jeśli tamci wrócą, to nie zatoczą błędnego koła, ruszając na Wasze poszukiwania. Pozostali szli zwartą grupą za Tobą, niektórzy już dobyli broni, inni mieli dłonie na tyle blisko, aby sprawnie po niej sięgnąć. Wieśniacy na Wasz widok ustępowali Wam drogi lub chowali się po swoich chatach.
-
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
- Szukajcie jakikolwiek poszlak, które mogą nakierować nas na naszego szefa, jasne? - zwrócił się do najemników. - Nawet, jeżeli znajdziecie gdzieś jego gluta, to macie mnie o tym powiadomić, jasne?!
Po wydaniu tego prostego w odbiorze rozkazu spróbował znaleźć jakieś poszlaki dotyczące zaginięcia Szefa. Coś, cokolwiek, by samemu sobie dać nadzieję. -
Zgodnie z rozkazem, rozbiegli się po okolicy pojedynczo, parami lub trójkami, chcąc przeszukać jak największy obszar, ale i zachować ostrożność, w grupie zawsze bezpieczniej, a mieli powody do niepokoju. Sam nie znalazłeś nic ciekawego, nic co mogłoby choć trochę naprowadzić Cię na trop zaginionych najemników.
- Szefie! - krzyknął z oddali jeden z najemników, machając do Ciebie dłonią. -
Grzesio “Sierżant Szpon” Talon
Ruszył natychmiast w jego kierunku, starając się zorientować, do kogo należał ten głos. Brzmiał jak Bartuoh, ten ludzki kusznik, lecz to równie dobrze nie mógł być on. No cóż, zobaczy, jak tam dotrze.